Reklama

Protesty zalały sądy

„Rzeczpospolita" ustaliła | Liczba sprzeciwów wyborczych jest cztery razy większa niż w 2010 r. Niewiele złożył PiS.

Aktualizacja: 03.12.2014 08:35 Publikacja: 03.12.2014 01:00

W proteście przeciwko nieprawidłowościom przy liczeniu głosów po I turze grupa osób okupowała siedzi

W proteście przeciwko nieprawidłowościom przy liczeniu głosów po I turze grupa osób okupowała siedzibę PKW w Warszawie. Część z nich zatrzymano. Na zdjęciu demonstracja solidarności z zatrzymanymi (22 listopada, przed sądem rejonowym w centrum stolicy)

Foto: PAP/Jakub Kamiński

Trwające niemal dwa tygodnie liczenie głosów z pierwszej tury, problemy z systemem informatycznym i duża liczba głosów nieważnych podważyły wiarygodność wyborów samorządowych.

Świadczy o tym ogromna liczba złożonych protestów. W całym kraju jest ich najprawdopodobniej ok. 2 tys.

„Rzeczpospolita" sprawdziła ich liczbę w 23 spośród 45 sądów okręgowych. Wpłynęło do nich 959 protestów, a w samym tylko sądzie okręgowym w Warszawie – 184. – A to nie koniec, bo wciąż wpływają – zaznacza stołeczna sędzia Katarzyna Kisiel.

W porównaniu z poprzednią elekcją samorządową z 2010 r. to drastyczny wzrost. Cztery lata temu w warszawskim sądzie protestów było zaledwie 12.

Podobnie jest w innych miastach. Przykłady? W Szczecinie liczba protestów się potroiła, w Gorzowie Wielkopolskim wzrosła sześciokrotnie, a w Zielonej Górze – 26-krotnie. W sumie w całym kraju złożono ich wtedy 475.

Reklama
Reklama

Politycy PiS i SLD już od pierwszych dni po wyborach zapowiadali podjęcie nadzwyczajnych kroków, włącznie ze złożeniem projektu ustawy skracającego kadencję sejmików wojewódzkich. Zapewniali też, że wykorzystają wszystkie demokratyczne instrumenty, by doprowadzić do powtórzenia głosowania.

– Co najmniej kilkuset kandydatów PiS z różnych okręgów zgłosi protesty wyborcze. Sądy zostaną nimi zasypane – zapowiadała poseł Anna Zalewska z PiS. We wtorek prezes Jarosław Kaczyński wystosował w sprawie wyborów list do wszystkich kandydatów partii. Wzywa ich do uczestnictwa w zaplanowanym na 13 grudnia w stolicy marszu w obronie demokracji. „Nie możemy pozwolić, żeby władza PO–PSL dalej niszczyła nasze państwo i jego instytucje" – podkreśla szef PiS.

Okazuje się jednak, że mimo gromkich zapowiedzi ogromna w tym roku liczba protestów  nie pochodzi od PiS. Jak sprawdziła „Rzeczpospolita", złożone przez tę partię stanowią niewielki odsetek.

W Bydgoszczy to np. zaledwie jeden na 32 protesty, podobnie w Płocku – jeden na 37. W Poznaniu, Olsztynie czy Lublinie nie wpłynął żaden protest z PiS, a w województwie podlaskim cztery.

Dlaczego tak się stało? – Były przygotowania do złożenia, bo dostawaliśmy wiele sygnałów o nieprawidłowościach. Ale osoby, które je nam zgłaszały, nie chciały ich później potwierdzać swoim nazwiskiem – tłumaczy poseł Jerzy Szmit, który jest pełnomocnikiem okręgowym PiS w Olsztynie.

Jak wyjaśnia zaś szef okręgu w Poznaniu Tadeusz Dziuba, w jego rejonie nie odnotowano nieprawidłowości. – Mieliśmy członków w wielu komisjach, mężów zaufania, ale niestety nie znaleźliśmy podstaw do składania protestów – przyznaje były już kandydat PiS na prezydenta Poznania.

Reklama
Reklama

Większość przedstawicieli PiS unika wypowiedzi na ten temat, a poseł Zalewska wycofuje się ze swoich zapowiedzi zasypania sądów protestami.  – Mówiłam tylko, że to analizujemy. Mieliśmy spotkania w tej sprawie. Organizuje to wyznaczona grupa ludzi, a ja nie mam wiedzy na ten temat – ucina rozmowę i odsyła nas do wiceprezesa partii Joachima Brudzińskiego. Z nim nie udało nam się jednak skontaktować.

Powody małej liczby protestów przypisywanych PiS próbuje nam za to tłumaczyć warszawski radny tej partii Cezary Jurkiewicz. – Składamy je nie tylko jako cały komitet, ale robią to też indywidualnie członkowie komisji, mężowie zaufania i zwykli działacze – zaznacza i dodaje, że partia nie prowadzi zbiorczych statystyk w tej sprawie. Pełnomocnik wyborczy PiS Krzysztof Sobolewski podkreśla zaś, że partia złożyła 16 protestów dotyczących sejmików. – Zrobiliśmy to chyba jako jedyni – uważa.

To jednak nieprawda, bo podobnie uczyniło SLD. To właśnie ta partia złożyła najwięcej protestów wyborczych.

– Osobiście podpisałam i przekazałam do sądów około 180 – mówi nam pełnomocnik wyborcza SLD Katarzyna Olszewska. – Do tego dochodzą jeszcze te złożone indywidualnie przez naszych członków. W sumie ich liczbę szacuje na około 250.

Rzeczywiście, te informacje potwierdziliśmy w sądach, gdzie wnioski SLD są najczęściej spotykanymi spośród protestów partyjnych.

Pozostałe ugrupowania były mniej aktywne. PSL ograniczył się do jednostkowych przypadków. – Co do zasady protesty składają zainteresowani, czyli np. przegrani kandydaci – tłumaczy nam pełnomocnik PSL Mariusz Miętus.

Reklama
Reklama

Z protestów w ogóle zrezygnowała PO. Jak przyznaje nam Aneta Majewska z biura krajowego partii, nie ma wiedzy o ewentualnych działaniach kandydatów Platformy.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama