Trwające niemal dwa tygodnie liczenie głosów z pierwszej tury, problemy z systemem informatycznym i duża liczba głosów nieważnych podważyły wiarygodność wyborów samorządowych.
Świadczy o tym ogromna liczba złożonych protestów. W całym kraju jest ich najprawdopodobniej ok. 2 tys.
„Rzeczpospolita" sprawdziła ich liczbę w 23 spośród 45 sądów okręgowych. Wpłynęło do nich 959 protestów, a w samym tylko sądzie okręgowym w Warszawie – 184. – A to nie koniec, bo wciąż wpływają – zaznacza stołeczna sędzia Katarzyna Kisiel.
W porównaniu z poprzednią elekcją samorządową z 2010 r. to drastyczny wzrost. Cztery lata temu w warszawskim sądzie protestów było zaledwie 12.
Podobnie jest w innych miastach. Przykłady? W Szczecinie liczba protestów się potroiła, w Gorzowie Wielkopolskim wzrosła sześciokrotnie, a w Zielonej Górze – 26-krotnie. W sumie w całym kraju złożono ich wtedy 475.