Jarmułkowy termometr: Rozmowa z reżyserem Arturem Hofmanem

Rozmowa z Arturem Hofmanem, reżyserem, działaczem społecznym, redaktorem naczelnym miesięcznika „Słowo Żydowskie”, przewodniczącym Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce.

Publikacja: 13.01.2015 16:35

Jarmułkowy termometr: Rozmowa z reżyserem Arturem Hofmanem

Foto: materiały prywatne

Społeczność żydowska w Europie może czuć się bezpiecznie?

Artur Hofman: Zdecydowanie nie. Terroryści zawsze znajdą okazję, żeby dołożyć Żydom. W ostatnich dniach porwali się na państwo francuskie, ale zaatakowali również sklep koszerny. To nie przypadek - Żydzi są na celowniku terrorystów.

To z tego powodu francuscy Żydzi masowo wyjeżdżają do Izraela?

We Francji nieustannie przejawia się przemoc wobec Żydów: zamachy na szkołę żydowską w Tuluzie czy sklep koszerny w Paryżu to nie wypadki odosobnione, często zdarzają się też pobicia, chociażby za chodzenie po ulicy w jarmułce. Skłonność do emigracji w środowisku francuskich Żydów powraca właściwie każdego roku. Może nastroje społeczności żydowskiej są dobrym termometrem do badania temperatury zagrożenia w całej Francji – to, co politycy dostrzegli post factum, Żydzi wyczuli dużo wcześniej.

Czy w innych europejskich krajach społeczność żydowska również ma powody do niepokoju?

Poważnie zaniepokojeni są Żydzi z Niemiec, Grecji, Węgier i Szwecji. W przypadku Żydów niemieckich, greckich i węgierskich zagrożeniem stał się antysemityzm o podłożu neonazistowskim. Niebezpieczni są również islamiści w Niemczech i Szwecji. Z licznego środowiska polskich Żydów, którzy po 1968 roku wyemigrowali do Skandynawii, dochodzą dziś sarkastyczne głosy: „uciekliśmy przed Gomułką, a tutaj natrafiliśmy na antyżydowsko nastawionych mieszkańców z krajów arabskich". Na tle tych państw, Polska wypada zupełnie inaczej.

Polscy Żydzi mogą bez obaw nosić jarmułki?

Część bardziej religijnych Żydów swobodnie spaceruje po Warszawie czy Krakowie i nie są dyskryminowani. W Polsce, antysemityzm nie przejawia się w formie napaści czynnej. Istnieje on głównie w internecie i na stadionach, gdzie usłyszeć można okrzyki typu: „Widzew-żydzew" czy „Żydzi do gazu". Na szczęście organy ścigania zaostrzyły walkę z tym zjawiskiem.

Antysemityzm dotknął pana osobiście?

Oczywiście, szczególnie w czasach PRL. Zdarzało się, że podczas gry w piłkę, ktoś, zamiast: „ty fujaro" rzucił złośliwie - „ty Żydzie". Podchodziłem do tego z dystansem. Natomiast szykany w życiu społecznym, w pracy i na studiach odbierałem bardziej boleśnie. W 1977 roku nie zostałem przyjęty na nauki polityczne na Uniwersytecie Wrocławskim, bo to nie był kierunek dla społeczności żydowskiej. Najgorsze są jednak stereotypy – że Żydzi to albo bankierzy, albo komuniści. Niektórzy mi mówią: „panie, ale przyzna pan, że Żydzi byli w UB". Tak, byli. Ale w Katyniu też leżą.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem