Jankowiak: wyborcze pomysły bez sensu

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu: Ta debata toczy się w Polsce ze zmiennym natężeniem od lat. Jest potrzebna, jeśli jest merytoryczna. Nasza, niestety, rzadko taka bywa.

Aktualizacja: 31.03.2015 17:52 Publikacja: 31.03.2015 17:05

Jankowiak: wyborcze pomysły bez sensu

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Czy potrzebna jest debata o przyjęciu przez Polskę euro, o której często mówił Bronisław Komorowski?

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu: Ta debata toczy się w Polsce ze zmiennym natężeniem od lat. Jest potrzebna, jeśli jest merytoryczna. Nasza, niestety, rzadko taka bywa.

Czy najpierw powinniśmy poznać datę wejścia do euro, a później spełniać kryteria, czy odwrotnie?

Kryteria nominalnej konwergencji zostały ustalone w innych czasach. Wymagają korekty. Są jednak zapisane w Traktacie. Dopóki nie powstaną warunki dla ich zmiany, musimy trzymać się zasady, że lepiej jest mieć niską inflację niż wysoką i zdrowe finanse publiczne niż chore. Tej zasady nie podważy nikt z najbardziej egzotycznych polityków. Nie powinniśmy jednak nawet próbować spełnić jednego z obowiązujących najbardziej nieprzyjemnych kryteriów, czyli zmiany reżimu kursowego z płynnego na sztywny. Usztywnienie kursu wiąże się z ryzykiem ekonomicznym.

Polska zobowiązała się do przyjęcia tej waluty, ale nie określiła terminu jej przyjęcia. Jaką ma perspektywę przyjęcia euro?

Wejście do ERM2 (państwo zobowiązuje się wtedy nie dopuścić do większych niż wyznaczone wahań kursu swej waluty wobec euro – red.) może nastąpić tylko pod warunkiem, że koszty z tym związane otwierają drogę do euro. Na tej drodze nie mogą stać politycy odmawiający zgody na zmianę konstytucji. Polska na podstawie umowy akcesyjnej objęta jest bowiem odroczeniem (derogacją) wejścia do strefy euro. Zgoda na wejście poprzedzona jest wystąpieniem kraju o uchylenie derogacji. Po tym następuje badanie spełniania kryteriów. Nie da się wejść bez zgodności z prawem obowiązującym banki centralne w strefie euro, bo tracą one samodzielność. Dostosowanie prawa wymaga zmiany polskiej konstytucji i ustawy o NBP.

Czy rzeczywiście Polacy będą zarabiać mniej w euro, a więcej wydawać?

Wie to każdy turysta: ceny bezwzględne w poszczególnych krajach strefy euro na te same produktu i usługi bywają różne. Rozpiętości sięgają 10-30 proc.

Dlaczego?

Tego turyści już wiedzieć nie muszą, ale powinni wiedzieć poważni politycy: bo różna jest siła nabywcza. A ta zależy od wydajności pracy. Ceny bezwzględne wyrównałyby się jedynie w przypadku, gdyby odpowiednio do wydajności spadła wartość wynagrodzeń tam, gdzie są one nadmierne. Przeliczanie cen, albo wynagrodzeń, emerytur, po kursie dnia, po to, żeby je porównać jest objawem skrajnego analfabetyzmu ekonomicznego i tego kupować żaden wyborca nie powinien. Niestety. Wielu kupuje.

Jak wygląda dzisiaj analiza zysków i strat dla Polski wynikających z przyjęcia unijnej waluty?

Analiza typu cost-benefits na szczeblu profesjonalnym była przeprowadzona dawno i wymaga pilnej aktualizacji. Świat po kryzysie bardzo się zmienił. Taką analizą o statusie oficjalnego dokumentu powinny się zająć rząd i NBP.

Bronisław Komorowski uważa, że w sprawie przyjęcia euro w przyszłości w Polsce będzie potrzebne referendum. Większość Polaków jest przeciwko przyjęciu wspólnej waluty.

Prezydent może próbować zbudować konsens polityczny wokół propozycji zmiany konstytucji otwierającej warunkowo drogę do przyjęcia euro. Ceną za przekonanie opozycji może być referendum. Jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Jest ono obciążone ryzykiem. Ale inaczej doczekamy większości konstytucyjnej w naszym parlamencie na święty nigdy.

Porozmawiajmy o ekonomicznych propozycjach kandydatów na prezydenta. Janusz Palikot mówi o podwyższeniu kwoty wolnej od podatku dochodowego. Zapowiada, że jako prezydent zgłosi ustawę o tworzeniu miejsc pracy i podwyższeniu wynagrodzeń.

Bez sensu. Aż trudno uwierzyć, że były przedsiębiorca wierzy, iż miejsca pracy i wysokość wynagrodzeń powstają w wyniku inicjatywy ustawodawczej.

Także Magdalena Ogórek chce zwiększyć kwotę wolną. Przekonuje, że podniesienie jej do 20 tys. zł rocznie „pomoże emerytom, pomoże najbiedniejszym.

Propozycja nierealna dziś i w dającej się przewidzieć przyszłości. Ta walka pani Ogórek musiałaby być wojną stuletnią. Nie sądzę, by – choć młoda – miała w SLD aż tyle czasu.

Andrzej Duda twierdzi z kolei, że podniesienie wieku emerytalnego to była wielka niesprawiedliwość i trzeba przywrócić poprzedni, niższy wiek.

Rząd Tuska nie zrobił zbyt wiele. Wiele rzeczy też popsuł. Ale podniesienie wieku emerytalnego, nawet w tym wariancie soft, jest jego wiekopomną zasługą. Jeśli ktoś chce wiek emerytalny skrócić, to powinien wskazać źródła finansowania emerytur w systemie zdefiniowanej składki i przy tej demografii. Jeśli tego nie robi, to znaczy, że nie traktuje wyborców poważnie.

Kandydat PiS uważa również, że postulowane przez Radę Europejską odejście europejskiej gospodarki od węgla jest niszczące dla Polski i Śląska. Prawda?

Śląsk niszczą nie pomysły dekarbonizacji na szczeblu europejskim, ale wieloletni strach polskich polityków przed mieszkańcami tego regionu, przesuwanie problemów na kolejne kadencje.

Czy SKOK-i to rzeczywiście największa afera finansowa III RP, jak uważa prof. Leszek Balcerowicz? W 2009 r. mówił pan, że SKOK-om nie powierzyłby pieniędzy. Dlaczego?

Skala strat finansowych i społecznych związanych z nieprawidłowościami w SKOK jest gigantyczna. Nigdy nie włożyłbym pieniędzy w nieprzejrzysty układ. To nie jest zwykłe ryzyko biznesowe. To hazard. Totolotek. Ludzie oprócz ograniczonego zaufania do regulatora rynku powinni zawsze kierować się własnym zdrowym rozsądkiem.

Na czym polega problem ze SKOK-ami?

Na nieprzejrzystej piramidalnej strukturze wykorzystującej luki w prawie, ludzką naiwność i osłonę polityczną dla budowania prywatnych fortun.

Czy w Sejmie powinna powstać komisja śledcza w sprawie SKOK-ów?

Nie jestem fanatykiem sejmowych komisji śledczych.

Czy można porównać SKOK-i do Agory, jak chce Ryszard Bugaj, który w „Rzeczpospolitej" postawił tezę, że „patologiczna droga, którą poszedł Grzegorz Bierecki, nie była nowatorska. Podobną operację w przeszłości przeprowadziła "Gazeta Wyborcza"?

Ryszard Bugaj był kiedyś moim dobrym kolegą. Proszę mnie zwolnić z komentowania jego pozaekonomicznych aberracji.

-rozmawiał Jacek Nizinkiewicz

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku