Reklama

Na prawo od PiS. Przekleństwo Kaczyńskiego

Komu naprawdę posłużyłby sojusz KORWiN-a, Kukiza i narodowców?

Aktualizacja: 14.04.2015 23:45 Publikacja: 14.04.2015 19:05

Na prawo od PiS. Przekleństwo Kaczyńskiego

Foto: Fotorzepa, Łukasz Kobus

Każde wybory prezydenckie od 1990 r. mniej czy bardziej wpływały na system partyjny. Nie inaczej będzie i tym razem. Pisałem już na tych łamach o konsekwencjach elekcji 10 maja dla kształtu polskiej lewicy, dziś warto byłoby się zaś przyjrzeć temu, co może się stać po prawej stronie.

Choć uwaga wszystkich skupiona jest, co oczywiste, na dwóch najważniejszych antagonistach, czyli Bronisławie Komorowskim i Andrzeju Dudzie, to naprawdę ciekawe rzeczy mogą się zdarzyć na prawo od Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości.

Łączyć siły? To naturalne

W obecnej kampanii bierze udział pięciu polityków samookreślających się jako antysystemowi i prawicowi – Janusz Korwin-Mikke, Paweł Kukiz, Jacek Wilk, Marian Kowalski i Grzegorz Braun. Z ich sztabów napływają wieści, że traktują oni najbliższe wybory prezydenckie jako naturalny poligon, na którym sprawdzą swoje siły w boju. I że nie wykluczają utworzenia koalicji wyborczej na potrzeby jesiennej elekcji do parlamentu.

Takiemu scenariuszowi sprzyjałyby dwie rzeczy – po pierwsze, dostrzeżenie przez większość prawicowej drobnicy, może z wyjątkiem Brauna, że szanse samodzielnego startu i przekroczenia 5-procentowego progu są małe. Tym mniejsze zresztą, im więcej będzie podmiotów, które autoidentyfikować się będą jako antyestablishmentowe i antysystemowe. Logiczna więc wydaje się w takiej sytuacji konieczność współdziałania i łączenia sił.

Po drugie, wybory prezydenckie będą papierkiem lakmusowym, za pomocą którego będzie można do drugiego miejsca po przecinku ocenić siłę i wagę poszczególnych partii i środowisk. To powinno zaś ułatwić proces negocjacji, bo dosyć prosto będzie można określić parytety na listach i w okręgach.

O wspólny program byłoby niełatwo

Ale takie zjednoczenie może napotkać przeszkody. Najważniejszą z nich są ambicje liderów oraz kalkulacje aparatów partyjnych.

Połączenia nie ułatwi także to, że dla koalicji wyborczych próg wynosi nie 5, lecz 8 proc., a to może rodzić w głowach polityków prawicy strach przed tym, czy taka sztuka się uda (każda z formacji może też kalkulować, że nawet jeśli samodzielnie nie uda się przekroczyć 5 proc., to przynajmniej jeśli przekroczy się 3 proc., z nikim innym nie trzeba się będzie dzielić milionowymi dotacjami budżetowymi). Niebagatelną sprawą będzie także niespójność programowa składających się na taką ewentualną koalicję podmiotów – bo o ile między partią KORWiN a Kongresem Nowej Prawicy nie ma ich wiele, o tyle niełatwo będzie znaleźć wspólną płaszczyznę ideową dla sojuszu narodowców, libertarian i wrażliwego społecznie Kukiza.

Reklama
Reklama

Dla większych partii kwestie ideowe nie mają żadnego znaczenia (ugrupowania te są całkowicie z nich wyprane, a działacze absolutnie pragmatyczni, czyli cyniczni), ale dla działaczy prawicowych, a zwłaszcza dla dużej części ich elektoratów, sprawy programowe są istotne.

Zagrożenie dla lidera prawicy

Trudno więc dziś przewidzieć, czy do zjednoczenia antysystemowej prawicy dojdzie, choć nie mam wątpliwości, że takie próby zostaną podjęte. Należy więc zadać sobie jeszcze tylko jedno pytanie: kto by na owym zjednoczeniu skorzystał (prócz jego twórców)? Odpowiedź wydaje się na pozór oczywista – PiS. Bo przecież byłby to idealny koalicjant dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Koalicjant mogący dać prezesowi upragnioną większość, która byłaby przynajmniej o kilka szabel liczniejsza niż siły PO, SLD (lub nowej lewicy) i PSL.

Ale to tylko pozór. Bo tak zorganizowana prawica byłaby jednocześnie, nie po wyborach, ale przed nimi, naturalną konkurencją PiS w walce o głosy. Można zaryzykować tezę, że jej sukces musiałby być okupiony słabszym wynikiem partii Kaczyńskiego. W oczywisty sposób antysystemowcy pasożytowaliby na elektoracie PiS i z tą właśnie partią toczyli bój o tych, którzy są niezadowoleni z obecnych rządów. Przy obecnym sposobie liczenia głosów, czyli przy systemie d'Hondta, groziłoby to PiS nieuzyskaniem potrzebnej większości.

W skrócie system d'Hondta premiuje partie uzyskujące wysokie wyniki i dyskryminuje partie mniejsze. Mówiąc obrazowo – jeśli samo PiS wzięłoby, powiedzmy, 42 proc., to jest szansa, by uzyskało ponad 231 mandatów, ale gdyby dostało 32 proc., a antysystemowcy 10 proc., to prawdopodobieństwo, że oba podmioty miałyby co najmniej 231 szabel w Sejmie, jest bardzo małe. Partia uzyskująca dziś 5,1 proc. głosów może mieć sześciu–ośmiu posłów, a nie – jak można by się było spodziewać – 20–22. To właśnie efekt metody d'Hondta.

Tak więc może się okazać, że sojusz antystemowców będzie nie nadzieją PiS, ale jego przekleństwem, bo odbierze mu elektorat, a w zamian nie da potrzebnych mandatów w Sejmie. Jeszcze gorzej byłoby, gdyby antyestablishmentowcy poszli osobno i żadna z ich partii nie przekroczyła 5 proc. – wówczas ich głosy by się „zmarnowały".

Wojna zacznie się jesienią

Z tych właśnie powodów prezes PiS, patrząc na prawo od siebie, musi czuć coś, co zwykło się określać jako ambiwalencję uczuć – bo zjednoczeni lub nawet rozproszeni antysystemowcy to dla niego nadzieja na powrót do władzy, ale też duże zagrożenie, że nigdy więcej już jej mieć nie będzie. Należy się zatem spodziewać w jesiennej kampanii wojny na linii PiS–prawica, choć zaraz po elekcji parlamentarnej to właśnie ta prawica byłaby najbardziej naturalnym koalicjantem Kaczyńskiego.

Reklama
Reklama

Wcześniej jednak musi zdobyć sympatię kilkuset tysięcy wyborców. Wyborców, których za swoich uważa prezes PiS.

Autor jest politologiem, był europosłem PiS, PJN i Polski Razem

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama