Pochodzi z Wołomina, z zawodu jest tokarzem, a jego nazwisko od lat pojawia się przy okazji głośnych spraw, które rozgrzewają emocje opinii publicznej. Zbigniew Stonoga wyskakuje niczym królik z kapelusza i ogłasza, że posiada sensacyjne informacje. Nawet jeżeli znika, to na krótko, i po to, by zaskoczyć kolejną rewelacją.
W przeszłości został wynajęty przez firmę Colloseum, której właściciele byli ścigani listami gończymi do odzyskiwania długów. Kilka lat później miał być przełomowym świadkiem w tzw. aferze Rywina, bo deklarował, że jest w posiadaniu nagrań polityków zamieszanych w tę sprawę. Śledczy do pewnego czasu traktowali go poważnie, dopóki nie okazało się, że jego sensacje w tej sprawie są niewiele warte.
Stonoga w tym co, robi jest jednak na tyle przekonujący, że w przeszłości został doradcą „Samoobrony". Miał być jednym ze świadków Andrzeja Leppera w sprawie pomówień polityków o korupcję. Jednak lider „Samoobrony" w końcu odciął się od niego.
„Powiedziałem Stonodze won! Pogoniłem go z klubu, dałem reprymendę posłance Łyżwińskiej, której doradcą jest Stonoga, żeby nie utrzymywała z nim kontaktów" - mówił w 2003 r. mediom Lepper.
Zbigniew Stonoga jest autorem wielu doniesień do prokuratury, m.in. o tym, że zaproponowano mu, by dał łapówkę szefom WSiP za lukratywną dostawę sprzętu. Od lat działa w biznesie prowadząc kolejne firmy, o krótkim zazwyczaj, żywocie. Działając w jednej z nich wyłudził 800 tys. zł z banku i za oszustwo i wyłudzenie został skazany na cztery lata więzienia. Po wyjściu na wolność prowadził... agencję PKO w Radzyminie.