Filozofowie od dawna przekonują, że prócz miłosierdzia bożego tylko ludzka głupota może być nieskończona. Wydaje się jednak, że podobną cechę ma polityczna hipokryzja, o czym możemy się przekonać niemal codziennie od zmiany władzy.
Szczególnym przykładem tej hipokryzji jest stosunek partii opozycyjnych do prezydenta Andrzeja Dudy.
Niedawno poseł Platformy Obywatelskiej zamieścił na swoim profilu na Twitterze wpis, w którym padła propozycja, by Pałacowi Prezydenckiemu przywrócić poprzednią nazwę Pałac Namiestnikowski. Była to aluzja do decyzji Andrzeja Dudy, by przyjąć ślubowanie od sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy zostali wybrani przez Sejm za sprawą PiS. Prezydent według tego konceptu nie jest głową państwa, lecz pisowskim namiestnikiem na tym stanowisku.
Podobne hasła pojawiły się podczas manifestacji organizowanej przez Komitet Obrony Demokracji, która przechodziła m.in. pod Pałacem Prezydenckim. Nad głowami polityków Nowoczesnej, Platformy Obywatelskiej, PSL czy Zjednoczonej Lewicy powiewały następujące hasła pod adresem Andrzeja Dudy (cytat za „Gazetą Wyborczą", która je skwapliwie wynotowała na drugiej stronie poniedziałkowego wydania): „Marionetka", „Sługa Kaczora", „Dziki lokator" czy „Duda oddaj dyplom i doktorat". Były też „Demokracja od dudy strony", „Duda, nie prezydent", przy czym nazwisko prezydenta napisane było w bardzo wieloznaczny sposób.
Politycy dzisiejszej opozycji jeszcze przed wyborami prezydenckimi bardzo się oburzali, gdy na Krakowskim Przedmieściu podczas imprez organizowanych przez PiS powiewały transparenty z hasłami obrażającymi Bronisława Komorowskiego.