Milczą – źle. Odezwą się – jeszcze gorzej. Ich słowa nie są bowiem takie, jakie przynajmniej część z nas chciałaby usłyszeć. Z ich wypowiedzi wyciągamy zatem tylko zdania kontrowersyjne, doszukujemy się podtekstów, zapisujemy ich do partii. Większą, i o wiele istotniejszą, część ich wypowiedzi zbywamy milczeniem. O wielu nie wspominamy wcale.
Pisząc te słowa, mam oczywiście na myśli polskich biskupów i całą rzeszę moich kolegów po piórze. W okresie świątecznym jest wśród ludzi mediów – szczególnie tych zajmujących się Kościołem – pewne wyczekiwanie. Z jakim przesłaniem tym razem wystąpią hierarchowie? Kogo zganią, a kogo pochwalą?
W tym roku napięcie było chyba jeszcze większe. Podsycała je gorąca atmosfera polityczna. Nie licząc pojedynczych, incydentalnych wystąpień kilku hierarchów, dotąd biskupi nie zabierali głosu w sprawie sporu o Trybunał Konstytucyjny, manifestacje KOD i opozycji. Niektórzy publicyści próbowali ich do tego namówić, ale biskupi wybrali milczenie.
Ale Triduum Paschalne oraz Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego to czas, gdy biskupi mają sporo okazji do publicznych wystąpień. Należało się zatem spodziewać, że pewne akcenty nawiązujące do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej w ich homiliach się pojawią.
Żeby zobrazować owo napięcie, podam mały przykład. Wielki Piątek. Liturgia Męki Pańskiej w warszawskiej katedrze. W jednej z bocznych naw kłębi się tłumek dziennikarzy. Nerwowe ustawianie kamer, mikrofony przyklejone czarną taśmą izolacyjną do głośników. Każdy chce mieć dobre ujęcie i jak najlepszą jakość dźwięku. Liturgia zaczyna się o godz. 17 i zanim dojdzie do homilii, minie półtorej godziny. I kiedy wreszcie do ambonki podchodzi biskup, na twarzach dziennikarzy pojawia się wyraźne rozczarowanie. Wszyscy oczekiwali, że homilię wygłosi kard. Kazimierz Nycz. Tymczasem zrobił to bp Piotr Jarecki, warszawski biskup pomocniczy. Kamery znikają w mgnieniu oka, w ciszy kościoła daje się słyszeć dźwięk odrywanych od głośników plastrów. Do końca krótkiego kazania, a tym bardziej całej liturgii, żaden dziennikarz nie zostaje.