Prezydent Petro Poroszenko poinformował, że pod koniec maja, w telefonicznej konferencji przywódców Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy uzgodniono powołanie takiej misji pod patronatem OBWE.
Teraz rozmowy mają być przeniesione do siedziby organizacji w Wiedniu, by ustalić szczegóły.
Ale rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Kreml gwałtownie zaprzeczyły. Rzecznik rosyjskiego prezydent powiedział, że Moskwa popiera misję OBWE, ale obserwacyjną, a nie policyjną. – Słowotok ukraińskich strategów tylko przeszkadza – stwierdził z kolei rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Grigorij Karasin.
– Donbas nigdy się na to nie zgodzi – zapewnił z kolei minister Siergiej Ławrow. Wódz separatystów z Doniecka Aleksandr Zacharczenko wcześniej już zapowiadał, że przyjazd policyjnej misji OBWE zostanie potraktowany jak „zagraniczna inwazja".
Kijów domaga się, by uzbrojona misja (a jeszcze lepiej siły pokojowe ONZ) obsadziła tę część granicy ukraińsko-rosyjskiej, która znajduje się pod kontrolą separatystów. Uniemożliwiłoby to transport żołnierzy, broni, amunicji i uzbrojenia z Rosji. Z tego samego powodu Moskwa albo sprzeciwia się wysłaniu kolejnej, uzbrojonej misji OBWE, albo proponuje, by wydać ręczną broń obecnym obserwatorom. A jeśli już nie da się zablokować wyjazdu kolejnej misji, Kreml chce skierować ją do obsadzenia linii frontu w Donbasie, nie zaś granicy.