Nikt chyba się nie spodziewał, że mijające wakacje tak wiele zmienią w polskiej polityce, i nikt chyba nie ma wątpliwości, że po wakacjach nic nie będzie w niej już takie samo. Konstatując tę zmianę, warto odnotować, że wraz z nią, powróciła dobrze znana i żywa w czasie politycznych zawirowań mocna nuta dystansu wobec partii politycznych.
Przypomnijmy. Komentatorzy lipcowych demonstracji podkreślili, że dynamiki nabrały one po ich wyraźnym odpartyjnieniu. Obserwatorzy kibicujący politycznemu usamodzielnianiu się prezydenta Andrzeja Dudy słusznie zwracają z kolei uwagę, że jedną z jego głównych przyczyn jest nadmierne upartyjnienie politycznego programu „dobrej zmiany". Wreszcie ci, którzy – tak jak Michał Szułdrzyński – trafnie konstatują pewną dekompozycję władzy w obozie Zjednoczonej Prawicy, jednego z jego powodów szukać mogą w umieszczeniu ośrodka decyzyjnego nie w rządzie czy parlamencie, ale w siedzibie rządzącej partii.