Resort rozwoju chce uprościć dostęp do funduszy UE i ich rozliczania. W tym celu przygotowano nowelizację tzw. ustawy wdrożeniowej. Rząd przyjął ją 30 maja. Teraz prace nad nią zaczął Sejm. Nowela jest elementem Konstytucji Biznesu, a więc pakietu ustaw, które zakładają reformę prawa gospodarczego.
– Przedsiębiorcy, obok samorządów, to główni beneficjenci funduszy UE. Na zmianach skorzystają jednak wszyscy, którzy chcą ubiegać się o unijne środki. Chcemy uprościć cały proces związany z przyznawaniem dotacji i dalszą realizacją projektów. Wzrośnie efektywność inwestowania unijnych pieniędzy, a to będzie mieć przełożenie na wskaźniki gospodarcze – podkreśla Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju. Co konkretnie zyskają beneficjenci, w tym przedsiębiorcy?
Tylko jedne wytyczne
Jak wskazuje resort chodzi m.in. o konkursy w rundach, możliwość poprawy wniosku o dofinansowanie i o powołanie instytucji rzecznika funduszy europejskich. Jednak zdaniem Marzeny Chmielewskiej, dyrektorki Departamentu Funduszy Europejskich w Konfederacji Lewiatan najważniejsza zmiana dotyczy tzw. wytycznych. Przewidziano bowiem rezygnację z wytycznych programowych, do których stosowania beneficjenci są obecnie zobowiązani. Aktualnie muszą się oni stosować do zapisów ok. stu różnych dokumentów (wytyczne, zalecenia, instrukcje, szczegółowe opisy osi priorytetowych). To utrudnia realizację projektów. W myśl noweli beneficjent, który podpisze umowę o dofinansowanie będzie związany tylko wytycznymi Ministra Rozwoju i Finansów i to w ściśle wskazanym zakresie. Zniknie zatem obowiązek analizowania dużej liczby dokumentów.
– Choć może nie jest to zmiana spektakularna, to jednak rewolucyjna. Wymusi harmonizację przepisów i likwidację całego katalogu dokumentów. To wielkie ułatwienie – tłumaczy Chmielewska. – To uprości beneficjentom realizację projektów i jest szczególnie istotne w kontekście rozbieżności w interpretacji tych samych kwestii na poziomie wytycznych dla różnych programów – dodaje Łukasz Pupek, partner w jednej z firm doradczych.
Niby nie nowość, ale...
Ekspertka Lewiatana dobrze ocenia też, że konkursy będą mogły być dzielone na rundy (obecnie brak jasnych uregulowań w tym zakresie) co oznacza, że ci, którzy nie zdążą złożyć wniosku w danym terminie, będą mogli zrobić to w kolejnej rundzie. – Rundy to nie nowość, bo stosowało je np. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, ale inne ostrożniejsze instytucje już nie. A teraz kiedy odbywają się trudniejsze nabory, ich zamykanie nie ma sensu, bo brakuje wniosków - tłumaczy ekspertka. Za oczywistość uznaje też ograniczenie obowiązku przedkładania dokumentów np. z Urzędu Skarbowego. Chodzi o zwolnienie wnioskodawców z obowiązku dostarczenia dokumentów, które instytucja będzie mogła uzyskać sama np. zaświadczenia z ZUS.