Tomasz Siemoniak został zapytany, czy nie było błędem ze strony szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, że nie poinformował o tym zdarzeniu prezydenta.
Czytaj więcej
Presja migracyjna zostanie utrzymana. To jest cel Białorusi, to jest cel Federacji Rosyjskiej - m...
- Słuchałem na posiedzeniu RBN wyjaśnień ministra i szefa Sztabu Generalnego gen. Kukuły. Z tej sytuacji należy wyciągnąć wnioski. Być może na biurka najważniejszych osób w kraju powinny trafiać informacje o każdym szczególe, ale uważam, że w tym przypadku działanie ministra Kosiniaka-Kamysza za właściwe i uczciwe, bo przedstawił opinii publicznej tę sytuację. Postanowił nie wykorzystywać informacji, które mogłyby zmieniać optykę przed wyborami. Nie ma akceptacji, by w takiej sytuacji żołnierzy wyprowadzać z jednostki w kajdankach. Wszystkim, którzy wylewali krokodyle łzy, słusznie przypomniano, że w w ostatnich latach żołnierze byli wyprowadzani w kajdankach i to są setki przypadków. Więcej spokoju, namysłu - mówił Tomasz Siemoniak.
- Musimy mieć świadomość, że sytuacja na granicy jest inna niż jeszcze kilka miesięcy temu. Radykalnie wzrosła liczba osób, które chcą nielegalnie przejść, i ich agresja. Przypadek tragicznej śmierci naszego żołnierza jest tutaj wymowny, ale każdego dnia mamy do czynienia z rzucaniem kamieniami, strzelaniem z procy, więc 200 metrów strefy to zapewnienie bezpieczeństwa żołnierzom i funkcjonariuszom — dodał szef MSWiA.