?Marzenie L. z Warszawy 18 lat temu skradziono dowód osobisty. Osiem lat później ktoś wyłudził z banku kredyt, posługując się danymi personalnymi z tego dokumentu.
Bank przesyłał wezwania do zapłaty pod adres, w którym nie mieszkała od kilku lat. Udowodniła, że to nie ona zaciągnęła kredyt, bo była za granicą.
W postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę miała status pokrzywdzonej. W trakcie prowadzonego wówczas śledztwa pojawiła się informacja, że sprawca posługiwał się telefonem PTK Centertel. Zarówno śledczy, jak i pani Marzena zlekceważyli, że przestępca mógł wziąć na jej konto nie tylko kredyt, ale i inne świadczenia.
6 listopada tego roku komornik, wykonując wyrok nakazowy lubelskiego e-sądu, wszedł na jej konto bankowe i zajął połowę pensji. Dług wraz z odsetkami, opłatami, kosztami urósł do 7 tys. zł. Pisma z sądu były wysyłane na adres, pod którym nie mieszka od 16 lat, czyli na adres w skradzionym dowodzie osobistym. Ustaliła, że jest rzekomym dłużnikiem PTK Centertel, a od 2005 r. dług przeszedł przez trzy firmy windykacyjne. Wynajęła prawnika, złożyła do sądu wniosek o przywrócenie terminu na złożenie sprzeciwu.
Na decyzję sądu czekała ponad trzy tygodnie. Komornik nie czekał i ściągnął blisko 3 tys. zł. Zablokował też konto bankowe, które ma wspólnie z mężem. Była zaskoczona, że nie potrafiły ją przez lata znaleźć firmy windykacyjne, nie potrafił sąd, a potrafił komornik.