Ubezpieczenia szkolne nie są obowiązkowe. Okazuje się, że wielu rodziców ciągle tego nie wie. Dlatego przypomniało o tym Ministerstwo Edukacji Narodowej. W swoim zeszłorocznym raporcie dotyczącym takich ubezpieczeń o ich dobrowolności pisała też Aleksandra Wiktorow, rzecznik finansowa. – Kwestia ta była przedmiotem zainteresowania ze strony MEN, które w sposób jednoznaczny i niebudzący wątpliwości stwierdziło, że umowa ubezpieczenia NNW dzieci i młodzieży szkolnej zarówno na terenie szkoły, jak i w przypadku organizowania imprez oraz wycieczek szkolnych w kraju jest dobrowolna i może być zawierana wyłącznie z woli rodziców – przypomniała.

Górą grupowe
Mimo to, jak pokazało badanie, które na zlecenie Polskiej Izby Ubezpieczeń przeprowadziła firma Havas Media Group, zdecydowana większość rodziców, aż 90 proc., deklaruje, że wykupuje takie ubezpieczenia dla swoich dzieci. Mniej niż połowa rodziców, bo tylko 42 proc., wie o możliwości zakupu takiej polisy indywidualnie, bez pośrednictwa szkoły. – Rodzicom bardzo zależy na ochronie dziecka. Słusznie uważają ubezpieczenie szkolne za niezbędne. Są przyzwyczajeni do ubezpieczeń grupowych, a jednocześnie ich oczekiwania dotyczące ochrony wyraźnie wskazują, że powinni rozważyć indywidualną polisę NNW, a nie tylko grupową szkolną – mówi Dorota Fal, doradca zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń.
Badanie zlecone przez Izbę pokazało, że połowa rodziców oczekuje co najmniej 500 zł odszkodowania za złamanie ręki przez dziecko. Jedna czwarta z nich uważa, że odszkodowanie w takim przypadku powinno wynosić co najmniej 1000 zł. Są i tacy, których oczekiwania sięgają 4000 zł.
Rodzice rozczarowani
– Analiza zawieranych w ostatnich latach umów ubezpieczenia NNW dzieci i młodzieży szkolnej prowadzi do konkluzji, że poziom sum ubezpieczenia oferowanych ubezpieczonym kształtuje się na niewysokim poziomie, co prowadzi do rozczarowań związanych z wysokością przyznawanych świadczeń, gdy dochodzi do nieszczęśliwego wypadku – zauważa Aleksandra Wiktorow.