Ubezpieczenia turystyczne to nie jest obszar, gdzie pojawia się dużo nieprawidłowości w działaniach towarzystw, ale zakup złej polisy na niefortunnych turystach mści się wyjątkowo dotkliwie.
Tak było w przypadku żeglarzy, którzy na rejs po Atlantyku kupili ubezpieczenie nieobejmujące ochroną żeglarstwa oceanicznego, a gdy doszło do wypadku, koszty ratownictwa i leczenia wyniosły kilkaset tysięcy złotych. W podobnej sytuacji znaleźli się rodzice dziecka, któremu w USA zaostrzyła się infekcja wirusowa, na którą dziecko zachorowało jeszcze w Polsce. Ubezpieczyciel potraktował to jako zaostrzenie choroby przewlekłej i odmówił pokrycia kosztów leczenia, które wyniosły 35 tys. dolarów.

Nieskuteczne reklamacje
W 2017 roku do Rzecznika Finansowego trafiły 243 wnioski o podjęcie interwencji lub wszczęcie postępowania polubownego. To o 56 proc. więcej niż w 2016 r., kiedy było ich 156.
– Niepokoi dynamiczny, nieobserwowany w poprzednich latach, wzrost liczby wniosków o podjęcie oficjalnych działań, czyli postępowania interwencyjnego lub polubownego – tłumaczy rzecznik finansowy Aleksandra Wiktorow. To znaczy, że zakład ubezpieczeń nie wykorzystał szansy i nie rozwiązał problemu klienta na etapie reklamacji.