– Wciąż mamy jednak jedne z najniższych średnich stawek w Europie. Na pewno najbliższe miesiące nie będą łaskawe dla kierowców „szkodowych". Oni muszą liczyć się ze wzrostem cen – mówi Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń. Dodaje, że mała jest szansa, że trend podwyżek z ostatnich kwartałów nagle się odwróci.
Ma to jednak wpłynąć na wzrost rentowności rynku, a zatem i jego stabilność. Na koniec roku segment majątkowy był 264 mln zł na plusie, wobec ponad miliarda straty rok wcześniej. Wciąż poniżej progu rentowności znajdowały się jednak polisy OC komunikacyjnego. – Na podwyżki wpływają rosnące kwoty zadośćuczynień, a także polityka rzecznika ubezpieczonych oraz UOKiK w sprawach m.in. pojazdu zastępczego czy konieczności stosowania oryginalnych części zamiennych – podkreśla Grzegorz Kulik, wiceprezes firmy Uniqa. Firmy zapowiadają, że poziom podwyżek będzie analogiczny do zeszłorocznego.
– Stwierdzenie o możliwym końcu podwyżek wydaje się zbyt optymistyczne, wciąż nie pozwalają na to warunki ekonomiczne – mówi Marek Kaleta, menedżer w Departamencie Ubezpieczeń Komunikacyjnych Generali.
Zwalniają i zatrudniają
W przypadku obu segmentów wzrosły koszty akwizycji: w polisach majątkowych o 11 proc., w ubezpieczeniach na życie o 4,5 proc. Inaczej z kolei wyglądają statystyki dotyczące zatrudnienia: w segmencie majątkowym spadło ono o 8 proc., głównie za sprawą zwolnień grupowych w PZU (ponad 1 tys. osób). Redukcja personelu o jedną czwartą dotknęła też Concordii.
Spółki życiowe z kolei zwiększyły liczbę pracowników o 12,5 proc., największa zmiana nastąpiła w przypadku Europy, która miała na koniec 2011 r. 188 pracowników wobec 152 osób rok wcześniej.
Spółki specjalizujące się w ubezpieczeniach na życie utrzymały przypis składki na niezmienionym poziomie 22 mld zł. W zeszłym roku znacznie, bo 24 proc., wzrosły wypłaty świadczeń i odszkodowań, które w dużym stopniu są pochodną wycofywania się klientów produktów inwestycyjnych i oszczędnościowych w okresie bessy. – Rynek ubezpieczeń na życie nie jest tak stabilny, jak powinien być. Przyczyna leży przede wszystkim w dużej obecności w portfelu produktów, które mają nie tyle charakter ochronny, ile czysto oszczędnościowy. Nie spodziewa się, niestety, znaczących zmian w tej kwestii w nadchodzących kwartałach – zauważa Grzegorz Szatkowski, wiceprezes grupy Ergo Hestia.