Według szacunkowych danych w Polsce na nartach jeździ około 8 mln osób i z roku na rok ta liczba zwiększa się. Coraz więcej osób w poszukiwaniu śniegu wyjeżdża za granicę. Należy jednak pamiętać, że w razie wypadku ni za wszystko zapłaci NFZ, warto więc kupić polisę turystyczną.
- Zwrot kosztów leczenia nagłych przypadków podczas zagranicznych wyjazdów zapewnia nam karta EKUZ (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego) wydawana przez NFZ wszystkim posiadającym państwowe ubezpieczenie – czytamy w raporcie. - Aby ją otrzymać trzeba udać się do oddziału NFZ, przedstawić dokument potwierdzający, że jest się ubezpieczonym (np. ZUS RMUA, dowód wpłaty składek) i wyrobić stosowny dokument. EKUZ pozwala na bezpłatne leczenie m.in. urazów spowodowanych kontuzjami czy wypadkami na stokach. Karta nie jest jednak alternatywą dla ubezpieczenia podróżnego i nie obejmuje wielu kosztów.
Ubezpieczyciele wyliczają, że najczęstsze narciarskie urazy to naciągnięcia/zerwania więzadeł i ścięgien oraz złamania kończyn dolnych i górnych – typowe kontuzje narciarskie. W takich przypadkach EKUZ zadziała, jednak zwrot kosztów nie obejmuje ratownictwa na stoku (w Polsce jest bezpłatne, ale na Słowacji i w krajach alpejskich trzeba zapłacić), ani transportu medycznego, czy powrotu do Polski po wypadku. Specyfika wyjazdów narciarskich powoduje, że transport medyczny w trudno dostępnych górskich rejonach, czy po kontuzji wprost ze stoku może być bardzo drogi. W sytuacji, kiedy jedyna możliwość transportu to helikopter koszty mogą wynosić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Z własnej kieszeni pomimo posiadania EKUZ trzeba też płacić za usługi medyczne, które nie są bezpłatne dla obywateli danego kraju np. za każdy dzień pobytu w szpitalu.
Piotr Ruszowski, dyrektor sprzedaży i marketingu w Mondial Assistance wyjaśnia w raporcie, że jego firma co roku udziela pomocy osobom, które pomimo posiadania karty EKUZ zmuszone były do skorzystania z drogiego transportu medycznego, za który NFZ nie zwraca. Przykład z lutego tego roku z Austrii: narciarz uległ na trasie zjazdowej wypadkowi łamiąc rękę i nogę. W miejscowym szpitalu poddano go koniecznej operacji, pobyt trwał 14 dni. Pechowiec posiadał ważną kartę EKUZ, która pozwoliła na pokrycie kosztów leczenia. Nie objęła jednak kosztów transportu medycznego, a ten był skomplikowany i wieloetapowy: helikopterem ze stoku do szpitala, karetką ze szpitala na lotnisko, specjalny transport lotniczy w pozycji leżącej do Warszawy, potem karetką z lotniska w stolicy do szpitala w mieście zamieszkania. Po dodaniu wydatków na przelot i nocleg pielęgniarza, którego asysta była konieczna podczas powrotu – całość kosztowała 50 tys. złotych. Przy czym ani złotówka nie poszła na koszty leczenia. Gdyby feralny narciarz nie miał wykupionej polisy, byłby to prawdopodobnie najdroższy wyjazd turystyczny w jego życiu.
Raport przekonuje, że narciarskie ubezpieczenie to relatywnie tani produkt, który może nas zabezpieczyć w wielu zakresach. Najczęściej spotykane ubezpieczenie turystyczne obejmuje pobyt w szpitalu, wizyty lekarskie, badania i zabiegi medyczne, a także operacje oraz zakup niezbędnych lekarstw i środków opatrunkowych. Ubezpieczyciel pokrywa koszty transportu pacjenta z miejsca wypadku do szpitala, ze szpitala do miejsca zakwaterowania, oraz między szpitalami. Polisa gwarantuje też organizację i pokrycie kosztów transportu do kraju, a w niektórych przypadkach - także wydatki na podróż, utrzymanie i noclegi osoby towarzyszącej oraz koszty transportu zwłok ubezpieczonego do kraju.