— Nikt w tej chwili nie chce brać nowych samolotów, a tym bardziej nikt nie chce MAX-ów - mówi anonimowy wysoki przedstawiciel branży leasingowej cytowany przez Reutera. Po tym, jak linie lotnicze i firmy leasingowe zrezygnowały z odebrania 355 MAX-ów, rynkowa wartość tych maszyn spadła o 80 proc. — I będzie spadała dalej w najbliższych miesiącach. Oczywiście jeszcze wszystko jest uzależnione od tego, jak szybko MAX uzyska ponowną certyfikację, ale presja na ceny będzie trwała - mówi Eddy Pieniazek, analityk rynku lotniczego z firmy Ishka.
Presja będzie trwała, bo linie lotnicze mają kłopoty z pozyskaniem środków na wzbogacenie floty na rynkach kapitałowych. I w tej chwili praktycznie tylko firmy leasingowe mają środki na przejęcie nowych maszyn. Ale też się nie spieszą, ponieważ właśnie negocjują z przewoźnikami nowe warunki leasingu, które z pewnością będą dla nich mniej korzystne, bo zapaść na rynku przewozów pasażerskich nadal jest bardzo głęboka. Jedną z linii negocjujących z leasingodawcami jest polski LOT. Jakie plany ma polski przewoźnik wobec MAX-ów?
— Mamy 5 uziemionych maszyn i czekamy na ich ponowną certyfikację przez amerykańską FAA, a potem Europejską EASA, żeby mogły wykonać pierwsze loty — mówi Krzysztof Moczulski, szef biura prasowego LOT-u. — Natomiast co do pozostałych 9, które nie zostały przez nas odebrane nie mamy jeszcze sprecyzowanych planów. Zobaczymy jak przebiegnie certyfikacja i kiedy te maszyny rzeczywiście będą mogły wrócić do latania z pasażerami. Wtedy podejmiemy decyzję — dodaje.
Nowy MAX kosztuje dzisiaj 135 mln dolarów. Ale przy większych zamówieniach ta cena może spaść nawet o połowę. Jaką dokładnie zniżkę jest dzisiaj gotowy dać Boeing, trudno powiedzieć, bo jest to dzisiaj jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic handlowych. — Nie powiedziałbym nawet mojemu spowiednikowi, jakiej zniżki udzielił mi Boeing — mówił niedawno prezes Ryanaira, Michael O’Leary.
A plany Boeinga na razie są takie: namówić jak najwięcej leasingodawców na odebranie nowych maszyn i wynajęcie ich przewoźnikom. W zamian za to Boeing pozwoliłby firmom leasingowym na rezygnację z odbioru części zamówionych maszyn. W ostateczności Amerykanie dopuszczają takie rozwiązanie, że odkupiliby część samolotów i za pośrednictwem Boeing Capital wypożyczyliby je przewoźnikom.