Na razie nie wiadomo jeszcze, jaką kwotą Emiratczycy wesprą przewoźnika, ale o decyzji poinformował na Twitterze szejk Hamad bin Rashid Al Makhtoum, wiceszef państwa.
Swój model rozwojowy Emirates oparły na przewozach pasażerów i ładunków na trasach Wschód-Zachód i Północ-Południe. Dzięki temu gospodarka Dubaju mogła się rozbudować i znacząco wzrósł w niej udział usług, a eksport ropy naftowej stał się już śladowym składnikiem PKB. Teraz właśnie transport lotniczy cierpi najbardziej w sytuacji, kiedy na cudzoziemców zamknęła się i Europa, i Stany Zjednoczone, i Azja. Obcokrajowców nie wpuszcza również większość Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To dlatego Emirates zostały zmuszone do uziemienia większości floty składającej się przede wszystkim z Airbusów A380 (mają ich 115 – najwięcej na świecie) i Boeingów B777.