Na razie nie wiadomo jeszcze, jaką kwotą Emiratczycy wesprą przewoźnika, ale o decyzji poinformował na Twitterze szejk Hamad bin Rashid Al Makhtoum, wiceszef państwa.
Swój model rozwojowy Emirates oparły na przewozach pasażerów i ładunków na trasach Wschód-Zachód i Północ-Południe. Dzięki temu gospodarka Dubaju mogła się rozbudować i znacząco wzrósł w niej udział usług, a eksport ropy naftowej stał się już śladowym składnikiem PKB. Teraz właśnie transport lotniczy cierpi najbardziej w sytuacji, kiedy na cudzoziemców zamknęła się i Europa, i Stany Zjednoczone, i Azja. Obcokrajowców nie wpuszcza również większość Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To dlatego Emirates zostały zmuszone do uziemienia większości floty składającej się przede wszystkim z Airbusów A380 (mają ich 115 – najwięcej na świecie) i Boeingów B777.
Linia powstała w 1985 roku i operacje zaczęła latając dwoma samolotami wypożyczonymi przez władze Dubaju, które wtedy podarowały przewoźnikowi 10 mln dolarów na rozkręcenie działalności. Prezesem linii został Brytyjczyk Tim Clark, który przetrwał w tej linii do dzisiaj, ale w grudniu 2019 zapowiedział, że w czerwcu 2020 zamierza udać się na emeryturę, ponieważ skończył 70 lat i chce odpocząć. To on właśnie stoi za potęgą dubajskiego przewoźnika i jako pierwszy stworzył model, w którym wszyscy na pokładzie są naprawdę zaopiekowani, a wyższe klasy podróży stały się punktem odniesienia dla linii lotniczych z całego świata. Z mniejszym bądź większym powodzeniem skopiowały jego pomysły min. Qatar Airways i Etihad.
„Dzisiaj po raz kolejny jesteśmy gotowi wesprzeć tę wspaniałą historię sukcesu, która dla nas zaczęła się w latach 80. Dzięki temu powstała jedna z najlepszych linii lotniczych na świecie. Rząd Dubaju jest gotów udzielić pełnego poparcia Emirates Airlines w tych niezwykle trudnych warunkach udostępniając jej niezbędne nowe fundusze ” - napisał szejk Hamad.
Emirates są dla Dubaju naprawdę narodowym przewoźnikiem z samolotami pomalowanymi w państwowe barwy. To dla niego w Dubaju wybudowano ogromne lotnisko. Teraz w czasie pandemii koronawirusa, który dotknął także ten region, maszyny Emirates są wykorzystywane w bardzo niewielkim stopniu, a gigantyczny port lotniczy Al Makhtoum stoi praktycznie pusty. Zdaniem Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników powietrznych (IATA) linie bliskowschodnie stracą w czasie tego kryzysu przynajmniej 4,9 mld dol. ze swoich przychodów.