Linie lotnicze powoli zaczynają myśleć o powrocie do biznesu. Tyle, że nadal nie wiadomo jaki ten biznes ostatecznie będzie. Wiadomo jedynie, że popyt na podróże wróci bardzo powoli.
Linie lotnicze wycofały z oferty po pół miliona foteli tygodniowo. Zanim pandemia Covid-19 zamknęła na dobre granice w wielu krajach w ofercie znajdowało się 5,9 mln foteli tygodniowo — wynika z najnowszej analizy OAG Aviation Worldwide. Z kolei jak informuje Międzynarodowe Zrzeszenie przewoźników Powietrznych (IATA) spadek popytu na podróże lotnicze w tym roku wyniósł 82 proc w II kwartale, 56 proc. sięgnie w III kwartale i 33 proc. w ostatnich trzech miesiącach roku. Dla linii lotniczych oznacza to według ostatnich prognoz spadek całorocznych przychodów o 314 mld dol. Ulgą dla przewoźników są z pewnością niskie ceny nafty lotniczej. Tyle, że większość z nich wykupiła transakcje zabezpieczające (hedging) i nie może skorzystać z tego, że producenci chcą teraz oddawać ropę za darmo, a nawet „kupującemu" dopłacić byłe tylko pozbawił ich tego balastu.
Nie ma czego ciąć
— W tej chwili nie ma już na świecie wielu połączeń, które mogłyby zostać zawieszone – uważa analityk OAG, John Grant. W niektórych krajach jest oferta rejsów krajowych (USA, Japonia, Indonezja), ale brakuje chętnych do kupowania biletów. Według wyliczeń Granta w przyszłym tygodniu 9 na 10 foteli oferowanych w transporcie lotniczym na świecie, to rejsy krajowe. Doszło do sytuacji niebywałej, W ciągu zaledwie 14 tygodni z rynku zniknęło ponad 70 proc. oferowania —mówi Grant. Jego zdaniem jednak znajdujemy się w tej chwili w momencie największego spadku albo bardzo blisko tego momentu.
Wiadomo jednak, że podaż miejsc będzie rosła bardzo powoli. Stąd linie lotnicze negocjują z firmami leasingowymi warunki umów, a większość z nich stara się odsunąć jak najdalej termin odbioru nowych maszyn bądź wręcz z nich rezygnuje. Tak zrobił już np. easyJet. Nieoficjalnie wiadomo, że LOT nie podjął jeszcze decyzji o tym, czy odbierze w tym roku 2 nowe Dreamlinery, który jako jeden z niewielu przewoźników nie zdecydował się na zwolnienia pilotów i personelu pokładowego, chociaż czasowo, tym którzy nie latają, obniżył pensje. Polski przewoźnik wychodzi z założenia, że warto jest być w gotowości, wówczas, gdy rynek ruszy. —Chociaż zdajemy sobie sprawę z tego, że odbudowa rynku będzie procesem będzie odbywała się powoli i etapami — mówi Michał Czernicki, rzecznik LOT-u.