Zgodnie z uzgodnieniami, o których jako pierwszy napisał „Der Spiegel" państwo będzie więc miało jedną piątą udziałów plus 5 proc. w akcjach zamiennych i dodatkowo jeszcze jeden głos. W ten sposób władze zapewniły sobie tzw. „milczącą większość", co daje między innymi możliwość zablokowania transakcji, gdyby jakiś podmiot próbował wrogiego przejęcia przewoźnika.
Zgoda zarządu Lufthansy na taką formułę pomocy dowodzi jak desperacko przewoźnik jej potrzebuje w sytuacji, kiedy każdej godziny „przepala" milion euro gotówką. Carsten Spohr, prezes Grupy Lufthansa, który starał się zrobić wszystko, co tylko jest możliwe by linia pozostała prywatna, miał wsparcie ze strony pro-biznesowych polityków z otoczenia kanclerz Angeli Merkel. Wygrały jednak głosy SPD, a państwowe udziały umożliwią teraz politykom wpływ między innymi na potencjalne zwolnienia oraz decyzje dotyczące ochrony środowiska. Według informacji „Handelsblatta" w radzie nadzorczej Lufthansy znajdzie się teraz 2 członków wprowadzonych przez rząd. W założeniu nie mają to być jednak politycy, ani pracownicy administracji, a osoby z kręgów biznesowych. Czy rzeczywiście tak będzie, to się jeszcze okaże, ponieważ SPD ma swoje zdanie na ten temat. — Państwo nie jest idiotą, który ot tak sobie rozdaje pieniądze i nie ma potem nic do powiedzenia — mówił wiceprzewodniczący SPD, Carsten Schneider w wywiadzie dla „Die Welt".
Czytaj także: Lufthansa: Duża część floty będzie uziemiona do 2022 roku
Oprócz pieniędzy od państwa (ok. 6 mld euro) Lufthansa otrzyma jeszcze 3 mld euro kredytu pomostowego z państwowego banku KfW. Te pieniądze z kolei mają pomóc przewoźnikowi przetrwać w sytuacji, kiedy 90 proc. jego floty jest uziemiona i linia nie ma praktycznie żadnych przychodów, a 80 tys. za 130 tys. zatrudnionych pracuje w skróconym wymiarze czasu i do ich zarobków dopłaca państwo. W kwietniu Lufthansa przewiozła 3 tys. pasażerów w porównaniu z 350 tys. dziennie w czasach przed pandemią Covid-19.
Do głębokich cięć dochodzi także w innych liniach z Grupy Lufthansa. W Austrian Airlines uzgodniono właśnie obniżenie zarobków o 15 proc. do 2024 roku. Jeszcze głębsze cięcia są w Brussels Airlines, gdzie piloci sami zaproponowali obniżenie pensji na 3 lata o 45 proc. Obydwie linie wystąpiły o pomoc państwa. Negocjacje dotyczące wartego 797 mln euro pakietu pomocowego dla Austriana i 290 mln dla Brussels Airlines jeszcze trwają. Z kolei Swiss już zapewnił sobie wparcie w wysokości 1,4 mld euro.