Rząd dał linii więcej pieniędzy i teraz ponownie chce ją dofinansować. A Komisja Europejska postanowiła się przyjrzeć, czy nowa runda wsparcia rzeczywiście się należy.
Chodzi o kwotę 190 mln euro w formie kredytu i bezpośredniego zastrzyku gotówki, darowanie zadłużenia i kosztów jego obsługi oraz subsydiów na odnowę floty i przebudowę siatki, czyli działania wprost zwiększające konkurencyjność rumuńskiego przewoźnika. To darowanie długu miałoby dotyczyć pożyczki pomocowej, jaką Tarom otrzymał, za zgodą Komisji Europejskiej, w 2020 roku.
W tym przypadku jednak Komisja Europejska ma poważne wątpliwości, czy nowa runda pomocy publicznej jest zgodna z zasadami uczciwej konkurencji. Dlatego właśnie Bruksela zdecydowała o otwarciu postępowania wyjaśniającego. Urzędnicy sprawdzą również, czy Tarom rzeczywiście pracuje wystarczająco nad obniżeniem kosztów restrukturyzacji i czy przypadkiem linia nie uzależnia się zbytnio od publicznych pieniędzy.
Już kiedy w lutym 2020 rząd w Bukareszcie zdecydował się ratować Tarom kwotą 36,7 mln euro, Komisja Europejska wskazywała, że linia od dawna jest w trudnej sytuacji finansowej. Tarom odnotowywał straty rokrocznie od pięciu lat. Skumulowane straty w latach 2004-2019 sięgnęły wtedy 715 mln euro i wiadomo było, że bez publicznych środków przewoźnik nie przetrwa dłużej niż przez miesiąc.
Potem przyszła pandemia, Tarom, tak jak inne europejskie linie lotnicze, zawiesił normalne operacje i wykonywał jedynie rejsy repatriacyjne i cargo. Komisja Europejska wtedy ustaliła, że linia zanotowała od 16 marca do 30 czerwca spadek przychodów w wysokości 84 proc., a wynik finansowy pogorszył się o 250 proc.