Minister Liow Tiong Lai poinformował, że władze Malezji zwiększyły koordynację poczynań urzędów lotnictwa cywilnego i wojskowego, aby unikać zamieszania i błędnych posunięć z początkowej fazy poszukiwań zaginionego samolotu. Dotychczas nie znaleziono śladów Boeinga 777-200, który zaginął 8 marca 2014 r. na trasie Kuala Lumpur-Pekin z 239 osobami na pokładzie.
Szok na świecie wywołany zniknięciem bez śladu tak dużego samolotu pasażerskiego doprowadził do skuteczniejszego obserwowania lotów maszyn cywilnych, a Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego ICAO zaproponowała wprowadzenie na świecie normy automatycznego podawania od 2016 r. przez każdy samolot co najmniej co 15 minut sygnału pozwalającego ustalić jego pozycję.
Linie lotnicze twierdzą, że nie uda się dotrzymać tego terminu z przyczyn technicznych i finansowych, ale Australia, Indonezja i Malezja przystąpiły kilka dni temu do testowania takiego systemu. — W istocie rzeczy, ukierunkowaliśmy Malaysian Airlines, aby przejęła przywództwo w śledzeniu samolotów w czasie rzeczywistym i nasz przewoźnik wdrożył w lotach dalekiego zasięgu system przekazywania danych co 15 minut. Zostało to zrobione niezależnie od wymogów ICAO — oświadczył w wywiadzie minister Liow.
Proponowany przez ICAO system, pozwala korzystać z urządzeń już zainstalowanych w samolotach, które zbierają takie dane jak pozycja, wysokość, kierunek i prędkość. Nie wszystkie linie mają sprzęt do przekazywania danych drogą satelitarną — MAS nie miała go wcześniej — a te, które mają, przekazują dane co 30 minut. MAS wprowadziła nowy sprzęt we flocie B777 pozwalający nadawać dane co kwadrans, a w B737-800, A330 i A380 co 10 minut.
Nowy system pozwoli ustalać dokładnie pozycję samolotu, ale nie zapobiegnie kolejnym przypadkom podobnym do MH370. Prowadzący postępowanie uważają bowiem, że ktoś świadomie wyłączył transponder, a następnie zboczył z ustalonego kursu.