Lotniczy złom wraca na rosyjskie niebo. Rosjanie polecą 60-letnimi samolotami

Rosyjskie linie lotnicze będą przewozić pasażerów 60-letnimi samolotami z powodu braku nowych maszyn. To skutek sankcji Zachodu i klęski programu Kremla rozwoju rodzimego przemysłu lotniczego.

Publikacja: 09.03.2025 11:52

Lotniczy złom wraca na rosyjskie niebo. Rosjanie polecą 60-letnimi samolotami

Foto: Adobestock

Rosyjski Państwowy Instytut Badawczy Lotnictwa Cywilnego, podlegający Federalnej Agencji Transportu Lotniczego zlecił prace certyfikacyjne mające na celu przedłużenie do 60 lat przewidzianego okresu eksploatacji samolotów An-26 we wszystkich modyfikacjach, informuje agencja Interfax.

Zgodnie z planem, samolot turbośmigłowy typu A, zaprojektowany w latach 50. ubiegłego wieku, po uzyskaniu nowej certyfikacji otrzyma pozwolenie na dodatkowe 6000 godzin lotu, a maksymalna liczba godzin lotu przed dokonaniem poważniejszych napraw zostanie zwiększona do 26 tysięcy.

Stare An-26 wciąż będą latać w Rosji, bo nowych maszyn brak

Łącznie rosyjskie linie lotnicze eksploatują około 100 samolotów An-26 i An-24, które latają nad Syberią i Daleką Północą. Średni wiek przewożących 40 pasażerów maszyn sięgnął 50 lat, a większość z nich, zgodnie z rosyjskimi przepisami, powinna zostać skreślona z rejestru i zezłomowana już w ubiegłym roku. Latanie tak starymi maszynami jest zagrożeniem bezpieczeństwa lotniczego. Dlaczego więc wciąż będą wozić Rosjan?

Władze Rosji planowały szybko zastąpić wycofane samoloty nowymi - 68-miejscowymi Ił-114-300 i 44-miejscową Ładogą. Jednak konstrukcje te są tylko z nazwy rosyjskie. Większość nowoczesnego wyposażenia stanowił import z Zachodu. Po agresji Putina na Ukrainę cały import został objęty sankcjami i terminy wprowadzenia nowych maszyn do seryjnej produkcji były w Rosji stale przekładane.

Jak przypomina „The Moscow Times” cały program przez wojnę Putina legł w gruzach. Szumnie ogłoszony w środku wojny (w 2023 roku) zakładał wyprodukowanie 15 maszyn Ładoga do 2025 roku i zwiększenie produkcji do 65 jednostek do 2027 roku. W rzeczywistości fabryk nie opuścił ani jeden samolot, a datę premiery pierwszych egzemplarzy przesunięto na 2027 rok. Produkcja Ił-114-300 miała rozpocząć się w ubiegłym roku od dwóch egzemplarzy. Jednak i tę datę Rosjanie przesunęli na rok 2025, podobnie jak certyfikację nowego modelu.

Wojna Putina dobija rosyjskie lotnictwo

Tym samym kremlowski plan produkcji nowych samolotów, które miały zastąpić Boeinga i Airbusa, niedostępnych z powodu sankcji, został obcięty 1,5-krotnie z powodu problemów w fabrykach samolotów, które muszą wznowić produkcję od podstaw. Brakuje im nie tylko importowanego wyposażenia, ale też pracowników, którzy siedzą teraz w okopach na Ukrainie.

Putin zapowiadał, że do 2030 r. co najmniej 80 proc. samolotów u rosyjskich przewoźników będzie produkcji rosyjskiej. Na początku 2025 r. cel ten został okrojony o połowę. Co więcej, rozpoczęcie masowej produkcji samolotów, które miało ruszyć w ubiegłym roku, przesunięto na lata 2027–2028. Pełne wykorzystanie mocy produkcyjnych przemysłu lotniczego Kreml ustalił na 2030 rok.

Czytaj więcej

Kolejny samolot rosyjskich linii zawrócił na lotnisko. Zepsuł się w trakcie przelotu

Obecnie tylko 19 proc. samolotów używanych przez rosyjskich przewoźników to modele rosyjskie. Zgodnie z zatwierdzonym w styczniu planem rządowym, w 2026 r. planowany jest jedynie niewielki wzrost produkcji samolotów, a udział krajowych maszyn ma wzrosnąć o 1 punkt procentowy do 20 proc.. W 2027 roku krajowe samoloty pasażerskie powinny stanowić 25 proc., w 2028 roku – 30 proc. Dopiero w latach 2029-30 wielkość produkcji powinna „gwałtownie wzrosnąć”, a udział rosyjskich samolotów powinien osiągnąć połowy floty.

To jednak wyłącznie wielkości zaplanowane przez kremlowski dwór Putina. Praktyka pokazała, że chińskie części nie zastąpią zachodnich, a rosyjski przemysł lotniczy cofnął się do czasów sowieckich i w starych konstrukcjach szuka ratunku.

Rosyjski Państwowy Instytut Badawczy Lotnictwa Cywilnego, podlegający Federalnej Agencji Transportu Lotniczego zlecił prace certyfikacyjne mające na celu przedłużenie do 60 lat przewidzianego okresu eksploatacji samolotów An-26 we wszystkich modyfikacjach, informuje agencja Interfax.

Zgodnie z planem, samolot turbośmigłowy typu A, zaprojektowany w latach 50. ubiegłego wieku, po uzyskaniu nowej certyfikacji otrzyma pozwolenie na dodatkowe 6000 godzin lotu, a maksymalna liczba godzin lotu przed dokonaniem poważniejszych napraw zostanie zwiększona do 26 tysięcy.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Wizz Air się nie patyczkuje. 15 tys. funtów dopłaty za awanturę na pokładzie
Transport
Polska powalczy o port w Gdyni? Chińczycy mogą go sprzedać Amerykanom
Transport
Panek zawiesza biznes. Auta na minuty znikną z ulic?
Transport
Lotnicy w USA apelują do Donalda Trumpa. Ceny samolotów „poszybują w niebo”
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Transport
Słabną diesle na rynku wtórnym
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń