Przedsiębiorczość Polaków nie zna granic. Okazuje się, że potrafimy zarobić też na innowacjach wprowadzanych przez innych. Przykładem jest amerykański Uber, który uruchamiając kontrowersyjną aplikację do zamawiania przewozów, wywrócił rynek usług taksówkowych do góry nogami. Na świecie przeciwko nowatorskiemu rozwiązaniu protestują taksówkarze, bo kierowcy Ubera wożą pasażerów bez taksometrów i niezbędnych licencji.
Tymczasem Polacy znaleźli sposoby, by na innowacji Ubera więcej zarobić. Już powstają firmy, które wyspecjalizowały się np. w masowym dostarczaniu kierowców jeżdżących z aplikacją Ubera, co jest ewenementem na skalę europejską, a nawet światową.
Kierowcy robią biznes
– Zdecydowana większość małych firm, które powstały wokół Ubera, wywodzi się od kierowców, którzy najpierw sami rozpoczęli współpracę z naszą platformą – mówi Kacper Winiarczyk, dyrektor generalny Ubera w Polsce. Jak zaznacza, po czasie inwestowali oni w kolejne auta.
– Aplikacja dała im szansę na rozwinięcie zmysłu przedsiębiorczości. A Polacy mają do tego smykałkę – dodaje.
Potwierdzają to sami kierowcy. – Przybywa osób, które zbudowały biznes na Uberze. Są tacy, którzy zatrudniają np. studentów czy Ukraińców, a dysponują parkiem nawet kilkudziesięciu samochodów – mówi pan Arek, były restaurator, który związał się z Uberem. On sam również, po roku jeżdżenia z aplikacją, zdecydował się na kolejny samochód, który pozwala mu zarabiać na wożeniu pasażerów.