American Airlines, JetBlue Airways i inne starały się w swych podaniach uzasadnić, dlaczego właśnie one najbardziej kwalifikują się do świadczenia takich usług, krytykując jednocześnie konkurentów
Przedstawiciele władz USA i Kuby podpisali 2 tygodnie temu porozumienie o przywróceniu lotów komercyjnych między obu krajami po ponad 50 latach. Porozumienie przewiduje 20 lotów powrotnych dziennie ze Stanów do Hawany i 10 lotów powrotnych dziennie do 9 innych lotnisk na Kubie. Amerykańscy przewoźnicy mieli do 2 marca czas na przedstawienie resortowi transportu proponowanych szlaków do obsługi.
Złożone przez linie podania przekraczają ten limit w przypadku Hawany o co najmniej 19 lotów dziennie, a w pewnych dniach tygodnia jeszcze bardziej.
American Airlines, która ma największą wśród konkurentów sieć połączeń z Ameryką Łacińską wystąpiła o 10 lotów dziennie z Miami do Hawany, po jednym dziennie z Charlotte i Dallas/Fort Worth i po jednym w tygodniu z Los Angeles i Chicago. Przewoźnik uzasadnił we wniosku, że w hrabstwie Miami-Dade żyje 10 razy więcej Amerykanów kubańskiego pochodzenia niż w sąsiednim Broward, gdzie jego główny rywal na Karaibach, JetBlue ma duży hub w Fort Lauderdale.
JetBlue wystąpił o 4 loty dziennie z Fort Lauderdale do Hawany, po dwa z Tampy, Orlando i Nowego Jorku i po jednym z Bostonu i Newark. W swoim podaniu ta linia uznała, że Miami będące centralą AA jest chaotyczne i droższe dla pasażera od Fort Lauderdale. Dodała, że resort transportu "powinien raczej popierać konkurencję zamiast utrzymywania status quo wynagradzając tradycyjnych przewoźników i zwiększania ich udziału rynkowego". Resoet odpowiedział, że uwzględni w maksymalnym zakresie korzyści dla społeczeństwa podczas rozdzielania lotów.