Wszyscy przylatujący będą musieli zrobić test na COVID-19 nie wcześniej, niż na 48 godzin przed wylotem do Europy, podczas rejsu mają obowiązek noszenia maski, a po przylocie mają być wyrywkowo testowani jeszcze raz. Badane mają być również ścieki z samolotów przylatujących z Chin.
Dla branży, która z trudem wychodzi z kryzysu spowodowanego pandemią, oznacza to dodatkowe koszty oraz zakłócenia w ruchu pasażerskim. Wcześniej obowiązek testowania dla przylatujących z Chin wprowadziły Włochy, Francja oraz Hiszpania, a poza Europą Stany Zjednoczone. Najdalej w tych działaniach prewencyjnych poszło Maroko, które po prostu nie wpuszcza na swoje terytorium pasażerów z Chin. Przy tym ten kraj, w którym turystyka ma 15 procentowy wkład do PKB nie ma bezpośrednich lotów z Chin. Pasażerowie najczęściej przesiadają się w Dausze, bądź Dubaju.