Mniejsze moce przewozowe i rosnący popyt wpłynęły już na rosnące ceny lotów rezerwowanych od czerwca - przyznał Michael O'Leary w rozmowie z dziennikiem „Independent”. - Na razie widzimy, że ceny są nieco niższe niż w 2019 r., przed pandemią, w okresie marzec-maj. Będą o jakieś 5-10 proc. wyższe w okresie od czerwca do września. Sadzę, że w szczytowych letnich miesiącach wzrosną o 5-10 proc. - powiedział.

- Podróże mocno wracają. Sądzę, że ludzie mają dość. Byliśmy zamknięci w domach przez dwa lata. Oni chcą znów podróżować, rodziny chcą znów wyjechać na wakacje. Bardzo dobrze oceniamy tegoroczną Wielkanoc, także sezon letni. Rezerwacje są bardzo dobre, ale myślę, że nadal będzie dochodzić do zakłóceń — stwierdził O'Leary. Powiedział też dziennikowi, że nie zamierza iść na emeryturę mimo prawie 30 lat pracy.

Największy w Europie tani przewoźnik zmniejszył w rocznej prognozie przewidywane straty, bo przed nadchodzącymi świętami liczba pasażerów przekroczyła pierwszy raz poziom sprzed pandemii. Ryanair spodziewa się teraz straty netto 350-400 mln euro w roku finansowym do 31 marca 2022. Wcześniej mówił o stracie 250-450 mln euro.

W marcu linia przewiozła 11,2 mln podróżnych wobec zaledwie 500 tys. rok temu i 10,9 mln w marcu 2019. Osiągnięcie jest tym większe, że linia anulowała 2 tys. lotów i zawiesiła działalność na Ukrainie, jednym z ważnych rynków zagranicznych. W całym roku przewozy wyniosły 97 mln osób, o 27,5 mln więcej niż rok wcześniej, ale w dalszym ciągu znacznie mniej od 147 mln w ostatnim roku przed pandemią.