Jak zapowiedział w piątek na konferencji prasowej wiceminister infrastruktury i budownictwa Jerzy Szmit, pieniądze mają umożliwić zwiększenie wytrzymałości dróg oraz dostosowanie jej do unijnych standardów. Łączna długość tras, na których zwiększany będzie poziom nośności wyniesie 143 kilometry. Prace pochłoną 785 milionów złotych.

Konferencję zorganizowano w dzień po informacji Komisji Europejskiej o pozwaniu Polski do Trybunału Sprawiedliwości UE za ograniczanie swobody poruszania się po drogach niektórych ciężarówek. Polskie przepisy zakazują jazdy po drogach drugorzędnych samochodami ciężarowymi o nacisku osi przekraczającym osiem lub dziesięć ton bez specjalnego zezwolenia. Jest ono konieczne nawet w przypadku, gdy pojazdy są obciążone zgodnie z unijnymi normami. Tymczasem UE ustanowiła wspólne normy dotyczące ciężaru i wymiarów pojazdów. Według Komisji Europejskiej, stosowanie różnych norm w poszczególnych państwach członkowskich mogłyby utrudnić ruch transgraniczny i miałoby niekorzystny wpływ na uczciwą konkurencję.

Według Szmita, pełne dostosowanie sieci dróg krajowych do unijnych wymagań (nośności 11,5 tony na oś) wymagałoby inwestycji wartych ok. 53 mld zł. Tymczasem cały Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023 wart jest ok. 200 mld zł. Dla Polski dostosowanie sieci drogowej ma być priorytetem, ale z uwagi na brak pieniędzy, prace będą rozłożone w czasie. Jak poinformowała w piątek Generalna Dyrekcja dróg Krajowych i Autostrad, przygotowywana jest nowelizacja rozporządzenia w sprawie wykazu dróg krajowych oraz dróg wojewódzkich, po których mogą poruszać się pojazdy o dopuszczalnym nacisku pojedynczej osi do 10 ton.

Sporządzony zostanie także spis dróg, po których mogą poruszać się pojazdy o nacisku do 8 ton. Zmiany maja sprawić, że sieć tras spełniających unijne normy obciążenia zwiększy się o ponad połowę. W najbliższym czasie projekt rozporządzenia zostanie skierowany do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych. Jak poinformował dyrektor Instytutu Badawczego Dróg i Mostów Leszek Rafalski, drogi w Polsce przed przystąpieniem do UE były budowane w niższych standardach obciążeniowych. Jego zdaniem, skierowanie ruchu ciężkiego na nieprzygotowane trasy szybko je zniszczyłoby. Rafalski zaznaczył, że w żadnym państwie UE cała sieć drogowa nie jest w pełni dostosowana do obciążenia 11,5 tony na pojedynczą oś.