Prezes iTaxi: Konsolidacja polskiego rynku taxi jest nieunikniona

Negocjujemy z kilkunastoma korporacjami w całym kraju. Jeszcze w tym roku ogłosimy dwie–trzy transakcje, a kolejną już w najbliższych dniach – mówi Jarosław Grabowski, prezes iTaxi. I ujawnia, że spółka celuje też w ekspansję zagraniczną.

Publikacja: 02.09.2021 21:00

Prezes iTaxi: Konsolidacja polskiego rynku taxi jest nieunikniona

Foto: materiały prasowe

Przejęliście od warszawskiego samorządu MPT – jedną z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych korporacji taksówkarskich w kraju. Akwizycja wywołała protesty pracujących w niej kierowców, a transakcją zostaliście wplątani w sam środek politycznej awantury na linii partia rządząca–samorząd związany z opozycją. Żałuje pan zakupu?

Nie żałuję. To tylko jeden z wielu projektów, które prowadzimy. Nie była to nawet nasza największa transakcja pod względem kwoty czy liczby kierowców. Rozmawiamy o podobnych akwizycjach z wieloma spółkami, nasza strategia – polegająca na konsolidacji rynku – jest od lat konsekwentnie realizowana. Liczyliśmy się z tym, że transakcja ta może wzbudzić jakieś emocje, ale nie sądziłem, że aż takie. Jestem jednak dobrej myśli. Obracając to w żart: darmowa reklama zawsze się przyda. A na poważnie – jestem zwolennikiem pragmatycznego podejścia. Od poniedziałku mamy zaplanowane spotkania z kierowcami i pracownikami MPT. Przedstawimy im naszą ofertę i jestem przekonany, że rozwieje wszelkie ich wątpliwości, ponieważ jest po prostu lepsza niż ta, którą mieli wcześniej.

Skąd zatem tak gwałtowna reakcja taksówkarzy na wieść o przejęciu?

Niepotrzebnie w tym wszystkim pojawił się wątek polityczny. Ten nas nie interesuje. Do przejęcia doszło, gdyż dynamicznie się rozwijamy i potrzebujemy licencjonowanych kierowców. Jesteśmy spółką, która obsługuje głównie instytucje i firmy, z tego powodu od zawsze – w odróżnieniu od konkurencji – współpracowaliśmy z kierowcami, którzy mają doświadczenie, uprawnienia i posługują się językiem polskim. I nie jest to żadne uprzedzenie do cudzoziemców, którzy pracują w branży, ale wymóg klientów. Dla nas więc kierowcy MPT są największym aktywem, na które liczyliśmy, podpisując umowę.

Dziwi mnie burza medialna, która towarzyszy tej transakcji. Oczywiście nie ma fuzji, która wszystkim by się podobała. Na pewno, gdy pojawia się nowa firma, nowy pracodawca i nowe warunki, jest obawa. Ale podkreślam, że nam zależy na kierowcach i jeśli ktoś boi się, że straci pracę lub będzie mniej jeździł, to jest w błędzie. Zrobimy wszystko, aby kursów – i to po wyższych stawkach – było więcej.

W kontekście akwizycji „Wiadomości" w TVP postawiły zarzut, że Warszawa sprzedaje MPT spółce iTaxi, która nie jest polską firmą, ale zarejestrowaną na Cyprze.

Dyrektorzy programowi części mediów mogą być zaskoczeni, w jaki błąd wprowadzają ich researcherzy. To nic więcej, jak bezkrytyczne powielanie plotki. A prawda jest taka, że jesteśmy od początku polską spółką zarejestrowaną dziewięć lat temu. Od siedmiu lat prowadzimy działalność w branży. Obsługujemy w kraju kilka tysięcy klientów, m.in. największe firmy, banki i instytucje, w tym spółki państwowe. To, gdzie jesteśmy zarejestrowani, można sprawdzić w pół minuty w KRS. Nie prowadzimy działalności poza Polską, koncentrujemy się na rodzimym rynku i obecności we wszystkich największych miastach.

To skąd wątek cypryjski?

Jeden z funduszy, który jest naszym udziałowcem, to spółka zarejestrowana w tym kraju. Ale udziałowców mamy około 20. Cieszy, że byliśmy w stanie przekonać do naszego biznesu tak liczne grono inwestorów. Ale wyciąganie jakichś dalej idących wniosków z tego faktu jest nieuprawnione. Jesteśmy największą firmą z polskim kapitałem w branży i największym graczem w segmencie obsługi klientów biznesowych.

Co zyskają taksówkarze MPT?

W ciągu ostatnich paru lat rynek przewozów bardzo się zmienił. Nadszedł czas konsolidacji i jeśli firmy nie chcą zostać wypchnięte przez globalną konkurencję, muszą opierać się na większych podmiotach. Dzięki fuzji kierowcy zyskają możliwość obsługi naszych klientów biznesowych. To w większości instytucje, których pracownicy jeżdżą taksówkami dość regularnie. Tzw. koszyk, czyli średnia cena przejazdu, jest znacząco wyższy niż w przypadku klientów indywidualnych.

Jesteśmy obecni nie tylko w aplikacji czy za pomocą zamówień telefonicznych, ale też w kluczowych punktach Warszawy. Mamy bogatą bazę postojów pod centrami handlowymi i biznesowymi, dworcami – to przyczynek do tego, by stwierdzić, że oferta dla kierowców MPT, z których większość jest przyzwyczajona do brania klientów z postoju, jest atrakcyjna.

Wspomniał pan, że planujecie kolejne przejęcia. Kogo macie na celowniku i kiedy może dojść do transakcji?

Jesteśmy w trakcie negocjacji z kilkunastoma podmiotami w całym kraju. Mam nadzieję, że do końca roku ogłosimy jeszcze dwie–trzy transakcje, a kolejną już może nawet w ciągu najbliższych dni. Szykujemy się do przyspieszenia ekspansji iTaxi. W następnym kroku również zagranicznej, choć mierzymy siły na zamiary. Tym bardziej że w kraju jest jeszcze wiele do zrobienia. Wyjście na inne rynki to perspektywa kilkuletnia.

Rynek taxi konsoliduje się – czy w najbliższych latach można się spodziewać, że branża zostanie skupiona w rękach kilku wielkich graczy, operatorów platform przewozowych, a niewielkie lokalne korporacje pozostaną nieznaczącą niszą lub w ogóle znikną z mapy?

Tak daleko bym nie poszedł. Z naszych rozmów z firmami z poszczególnych miast wynika, że jest sporo dobrze zorganizowanych firm, które świetnie sobie radzą. Ale konsolidacja będzie postępowała, dlatego że wymagania klientów się zmieniają i wymuszają takie zmiany. Klienci chcą korzystać z jednego miejsca kontaktu w momencie, gdy muszą zamówić taxi, złożyć reklamację, domówić dodatkowe usługi. Zwłaszcza jeśli pasażer porusza się po kraju i nie chce w różnych miastach korzystać z innych operatorów. To sprawia, że liczba graczy na rynku będzie malała. A my mamy ambicję być jednym z tych, którzy zostaną w czołówce.

Przekształcenie w spółkę akcyjną, którego właśnie dokonujecie, ma pomóc w pozyskaniu kapitału na kolejne działania konsolidacyjne? Planujecie emisję, może wejście na giełdę?

To otwiera przed nami szereg możliwości, w tym emisję. Na dziś mogę jedynie powiedzieć, że planujemy różne scenariusze.

Jak iTaxi przetrwało pandemię?

Mam dość ambiwalentne odczucia. Pierwsze prognozy w ub.r. były dramatyczne. W marcu i kwietniu spadki zamówień sięgały 60 proc. Szybko zareagowaliśmy i zaczęliśmy świadczyć usługi, które w tym okresie były pożądane – wprowadziliśmy np. przejazdy dedykowane dla konkretnych korporacji, gdzie wyznaczona flota pojazdów była wyłączona z normalnego ruchu, a przypisana na potrzeby klienta. Zaczęliśmy wozić paczki i dokumenty. Głęboko zrestrukturyzowaliśmy firmę. Na koniec 2020 r. okazało się, że choć biznes się skurczył, wynik finansowy poprawił się, a stan gotówki na koncie był praktycznie tożsamy z tym sprzed pandemii.

Dziś jestem optymistą, spodziewam się, że do końca br. spółka będzie zyskowna. A 2022 r. zapowiada się już na naprawdę wysokim plusie.

Czyli do tej pory iTaxi generowało straty?

Proszę pamiętać, że to cały czas jest startup – gwałtownie się rozwijamy i inwestujemy w akwizycje oraz technologie.

Chcecie, podobnie jak wasi rywale: Uber, Bolt czy Free Now, stać się platformą, która poza świadczeniem usług przewozu osób będzie oferować również możliwość korzystania z car-sharingu czy wynajmu hulajnóg, skuterów i rowerów?

Na ten moment nie mamy takich planów. Naturalnie obserwujemy bardzo dokładnie to, co robi światowa konkurencja, ale mamy nieco inną strategię i opinię na temat tego, co warto robić, a czego nie. Nie mamy zamiaru bezkrytycznie powielać wzorców. Niemniej myślimy o stworzeniu platformy, która konsolidowałaby różne środki transportu. Ale raczej chcielibyśmy postawić na partnerstwa z firmami, które specjalizują się w innych środkach transportu. W ramach kooperacji moglibyśmy włączyć na naszej platformie usługi takich firm. Z pewnością nie chcemy brać się za to samodzielnie. Założenie jest takie, by iTaxi koncentrowało się na transporcie osób taksówkami.

Jarosław Grabowski, prezes iTaxi

Jarosław Grabowski jest od kwietnia 2018 r. prezesem iTaxi, jednej z największych firm branży przewozowej w Polsce. Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Przez prawie pięć lat był dyrektorem w Onecie, gdzie odpowiadał za strategię rozwoju. W Wirtualnej Polsce przez ponad dwa lata pełnił funkcję wiceprezesa. Do iTaxi przeszedł z Techlandu, jednego z wiodących producentów gier wideo w naszym kraju.

Przejęliście od warszawskiego samorządu MPT – jedną z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych korporacji taksówkarskich w kraju. Akwizycja wywołała protesty pracujących w niej kierowców, a transakcją zostaliście wplątani w sam środek politycznej awantury na linii partia rządząca–samorząd związany z opozycją. Żałuje pan zakupu?

Nie żałuję. To tylko jeden z wielu projektów, które prowadzimy. Nie była to nawet nasza największa transakcja pod względem kwoty czy liczby kierowców. Rozmawiamy o podobnych akwizycjach z wieloma spółkami, nasza strategia – polegająca na konsolidacji rynku – jest od lat konsekwentnie realizowana. Liczyliśmy się z tym, że transakcja ta może wzbudzić jakieś emocje, ale nie sądziłem, że aż takie. Jestem jednak dobrej myśli. Obracając to w żart: darmowa reklama zawsze się przyda. A na poważnie – jestem zwolennikiem pragmatycznego podejścia. Od poniedziałku mamy zaplanowane spotkania z kierowcami i pracownikami MPT. Przedstawimy im naszą ofertę i jestem przekonany, że rozwieje wszelkie ich wątpliwości, ponieważ jest po prostu lepsza niż ta, którą mieli wcześniej.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Transport
Katastrofa w Baltimore. Zerwane łańcuchy dostaw, koncerny liczą straty
Transport
Nowy zarząd Portu Gdańsk. Wiceprezes z dyplomem Collegium Humanum
Transport
Spore różnice wartości inwestycji w branżach
Transport
Taksówkarze chcą lepiej zarabiać. Będzie strajk w Warszawie
Transport
Trzęsienie ziemi w Boeingu. Odchodzą dwaj prezesi