Choć od powstania pierwszego samochodu elektrycznego minęło ponad 180 lat, dopiero ostatnie lata przyniosły dynamiczny rozwój elektromobilności. Stało się tak na skutek rozpoczęcia masowej produkcji pojazdów wyposażonych w baterie litowo-jonowe – zauważyli autorzy raportu „Z prądem czy pod prąd?", zaprezentowanego w środę na Forum Ekonomicznym w Krynicy. Raport przygotowało Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego we współpracy z Toyota Motor Poland.
Eksperci wskazują, że obecnie rozwój technologii baterii pozwala na minimalną funkcjonalność samochodów elektrycznych, ale nie na skuteczną konkurencję wobec samochodów z klasycznymi napędami. W ich ocenie specjalne przywileje, w postaci np. dostępu do buspasów, darmowych miejsc parkingowych czy zwolnień z akcyzy, są niewystarczająco atrakcyjne i bez wysokich dotacji samochody elektryczne nie będą się cieszyły zainteresowaniem. Za nieuzasadnione uznali też cel polskiego rządu w postaci 1 mln pojazdów elektrycznych w Polsce do 2025 r.
– Obecnie rysuje się wiele możliwości rozwoju elektromobilności i poszczególne koncerny motoryzacyjne wybrały różne koncepcje rozwoju. Jednak każda z firm uważnie analizuje cały rynek – zaznaczył Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Na rewolucję musi się też przygotować Polska. – To nie jest tak, że w ciągu pół roku możemy zmienić profil produkcji. A dziś przecież większość produkcji w naszym kraju skierowana jest do pojazdów spalinowych. Nie możemy więc przegapić tej rewolucji – przekonywał Faryś.
– Niewątpliwie jesteśmy u progu rewolucji, ale nie wiemy, w jakim kierunku ona podąży i jakie technologie będą wykorzystywane za 10 czy 20 lat. Dlatego Orlen uważnie obserwuje rynek i chce w tej rewolucji uczestniczyć – zaznaczył Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy ds. energetyki w PKN Orlen.