SAS należący do skarbu państwa Danii i Szwecji, po sprzedaży całego udziału przez Norwegię, zakładał wcześniej dodatni wynik brutto bez jednorazowych kosztów. Skandynawowie, podobnie jak konkurenci, mają do czynienia z drożejącym paliwem i nasilającą się konkurencją, wymieniają starsze samoloty i od kilku lat prowadzą restrukturyzację. aby zmniejszyć koszty.
Od 26 kwietnia do 3 maja musieli jednak anulować ok. 4 tys. lotów z powodu strajku pilotów, którzy zażądali podwyżki i lepszych warunków pracy. Ucierpiało z tego powodu ok. 360 tys. podróżnych. Przewoźnik oszacował koszt strajku na 650 mln koron (60,75 mln euro), z czego 450 mln koron przypadło na ostatnie dni II kwartału.
Prezes Rickard Gustafson zapowiedział teraz intensywniejszą restrukturyzację w latach 2020-21. — Trzeba będzie pomyśleć nad nowymi sposobami wykorzystania rozwiązań cyfrowych w zautomatyzowaniu większej liczby zadań, jakie obecnie wykonujemy ręcznie — powiedział agencji Reutera. — Kierowanie linią lotniczą wymaga bardzo złożonego planowania — serwisu, sieci, personelu. Ten mechanizm jest oczywiście dostosowany do optymalizacji przy użyciu nowoczesnej technologii, ale jest jeszcze wiele do zrobienia — dodał.
Linia podała, że strata brutto wzrosła w lutym-kwietniu do 1,2 mld koron z 488 mln rok wcześniej głownie z powodu strajku i wyższych cen paliwa, ale także na skutek deprecjacji korony. — Te trzy elementy łącznie sprawiają, że będzie znacznie trudniej zrealizował roczną prognozę — przyznał Gustafson. Trzech analityków zakładało średnią stratę kwartalną 808 mln koron.
Podwyżki płac uzgodnione z pilotami zwiększą koszty netto wynagrodzenia pilotów w Skandynawii o 5,4 proc. w ciągu następnych 3 lat — poinformował SAS.