Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad uruchomiła w końcu ubiegłego tygodnia ostatnie z zapowiedzianych na początku września przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa (MIiB) 14 przetargów na budowę dróg szybkiego ruchu. To drugi etap postępowań, które były rozpoczęte jeszcze w ubiegłym roku i przez wiele miesięcy nie mogły doczekać się kontynuacji. W sumie wznowione we wrześniu przetargi objęły blisko 100 km, których budowa może kosztować około 4,1 mld zł. To jednak tylko niewielka część inwestycji, które utknęły na początkowym etapie wyboru wykonawcy.
Drogi w zamrażarce
Na wznowienie przetargów wciąż czeka ponad pół setki odcinków planowanych szybkich tras o łącznej długości ponad 600 km. Na przesłane w piątek rano do MIiB pytanie, kiedy ruszą postępowania, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Terminów nie zna także GDDKiA. – Do drugiego etapu kolejnych przetargów przygotowujemy dokumentację – informuje Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Tymczasem na wybór wykonawcy czekają tak ważne dla usprawnienia ruchu trasy jak S7 od Płońska w kierunku północnym mogąca odciążyć zatłoczoną w czasie wakacji autostradę A1, S 14 mająca stanowić wschodnią obwodnicę Łodzi szykującej zakaz wjazdu do miasta dla tirów, S 6 z Trójmiasta do Lęborka i dalej do Koszalina czy S19 od Rzeszowa do Lublina. Nie ma także nowych przetargów: np. dla drogi S61 pomiędzy Ostrowią Mazowiecką a Szczuczynem, gdzie biegnie tranzyt z Litwy i Rosji, S 1 z Katowic do Bielska-Białej czy S3 z Bolkowa do granicy z Czechami. Jak usłyszeliśmy w GDDKiA, trwają procedury mające zapewnić ich finansowanie.
Według Zbigniewa Kotlarka, prezesa stowarzyszenia Polski Kongres Drogowy i byłego szefa GDDKiA, opóźnienie w uruchamianiu nowych przetargów ma być spowodowane m.in. trwającymi pracami zespołu ekspertów nad pakietem zasad określającym kompromisowe i bardziej sprawiedliwe relacje pomiędzy GDDKiA jako inwestorem a wykonawcami kontraktów. – Zakładam, że nowe postępowania będą ruszać pod koniec obecnego lub na początku przyszłego roku – twierdzi Kotlarek. Ale głównym i wciąż nierozwiązanym przez MIiB problemem pozostaje brak pieniędzy na budowę planowanych dróg.
Pusto w kasie
Do realizacji Programu Budowy Dróg Krajowych, przygotowanego jeszcze przez poprzedni rząd, brakuje ok. 90 mld zł. W dodatku finansujący inwestycje Krajowy Fundusz Drogowy jest zadłużony na ponad 66 mld zł, z czego przeszło jedną czwartą stanowi koszt obsługi długu, który wystarczyłby na budowę pół tysiąca kilometrów ekspresówek. Według nieoficjalnych informacji MIiB bierze pod uwagę podwyższenie opłaty paliwowej, rekomendowane przez jego zespół ekspertów jeszcze w kwietniu. Podwyżka o 10–20 groszy mogłaby zwiększyć wpływy od 20 do 40 mld zł w ciągu 10 lat, co ograniczyłoby koszty zadłużenia KFD.