Firma w siedzibą w Dublinie, filia China Development Bank potwierdziła zamówienie 30 samolotów BB737 MAX 8. To pierwszy oficjalny komunikat od czasu objęcia w grudniu stanowiska prezesa w tej firmie przez weterana od leasingu, Petera Changa. — Nasz model jest bardzo prosty: staniemy się globalną platformą leasingową, co oznacza działalność międzynarodową nie tylko w Chinach — wyjaśnił.
Chińczycy wchodzą na rynek, gdy obaj najwięksi producenci, Airbus i Boeing notują zwolnienie tempa zamówień, a niektóre linie lotnicze mówią o odraczaniu odbioru samolotów z powodów ekonomicznych.
- W pewnym zakresie już to zaczęliśmy, to dobry początek dla nas jako gracza długofalowego. Dla nas może to być dobra okazja do złożenia następnego zamówienia. Nie chamy być agresywnie dużą firma tylko dla samego faktu, ale działamy energicznie, aby rosnąć w siłę: liczymy na wzrost o 3-4 mld dolarów rocznie — stwierdził.
Prezes Chang zapytany, czy zakłada też rozwój firmy poprzez kupowanie aktywów, odparł twierdząco, w normalnych warunkach. Podkreślił jednak długofalowość zamiarów. — Nasi inwestorzy nie mają strategii wyjścia z interesu po 6 latach. Nie sprzedamy naszego portfela lotniczego i nie zaczniemy wynajmować rowerów. Będziemy pracować z liniami lotniczymi w starym stylu, a nie handlować samolotami. W tym sensie jesteśmy bardziej tradycyjni — wyjaśnił.
Na niedawnej konferencji finansowania; lotnictwa ISTAT Americas z rekordowym udziałem inwestorów podano, że w samych Chinach jest ponad 50 firm leasingowych. — Jest po temu wiele powodów — stwierdził Chang. — Mają one ograniczone możliwości inwestowania kapitału, z tego samego powodu wielu inwestorów wybrało zagranicę. Kiedy rynek inwestycji kapitałowych w Chinach stanie się normalny, kiedy firmy będą mieć instrumenty inwestycyjne podobne do dostępnych zagranicą, to wiele z tych pieniędzy opuści sektor lotniczy, bo nie jest zbyt rentowny — stwierdził Chang.