Reklama
Rozwiń
Reklama

Co przyniesie wspólna kolacja

W poniedziałkowym Teatrze TV premiera „Ceny” Waldemara Łysiaka opowiadającej o bolesnej iluzji wyboru mniejszego zła.

Publikacja: 02.03.2019 07:00

Wprawdzie spektakle realizowane na podstawie prozy Waldemara Łysiaka pojawiają się w Teatrze TV rzadko, ale za każdym razem pozostają w pamięci. Tak było w przypadku sensacyjnej „Selekcji” (1984) w reż. Tadeusza Kijańskiego, w której umierający szef mafii wybierał swojego następcę, jak i zdarzyło się z „Czwartym poziomem” (1995), którego akcja rozgrywała się na tle autentycznych wydarzeń we Włoszech w 1994 roku, podczas przygotowań do wyborów parlamentarnych, wyborów i zwycięstwa Forza Italia Silvio Berlusconiego.

 

„Cena” to pierwsza po dwudziestu czterech latach realizacja tekstu Waldemara Łysiaka, choć książka została opublikowana 19 lat temu,  w 2000 roku. Jej adaptacji i reżyserii podjął się Jerzy Zelnik debiutujący w tej roli w Teatrze TV.

Akcja toczy się w podkarpackim Rudniku, w czasie II wojny światowej. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się w sali pałacu należącego do hrabiego Tarłowskiego (Marek Barbasiewicz), do którego przychodzi z nieoczekiwaną wizytą Mueller, oficer gestapo (Sławomir Pacek). Informuje hrabiego, że wśród aresztowanych za wysadzenie niemieckiego pociągu jest jego syn. Pozostali pojmani także są członkami miejscowej elity. 

Mueller składa hrabiemu propozycję: uwolni jego syna i trzech innych skazanych na śmierć, jeśli hrabia wskaże czterech innych na ich miejsce i zapłaci za każdego uwolnionego okup. Nie potrafiąc wziąć odpowiedzialności za taki wybór, hrabia zaprasza na kolację dwunastu miejscowych notabli, by ustalili wspólnie , kogo ocalić, a kogo wydać na śmierć

Reklama
Reklama

Ta właśnie sytuacja jest osią spektaklu. Trudno oglądając go nie przypomnieć emocjonujących „12 gniewnych ludzi” Sydneya Lumeta, filmu z 1957 roku, w którym przysięgli w procesie o morderstwo mieli zdecydować – winny czy nie. 

W dodatku po włosku „cena” to wieczerza, zaś „Cena” to Ostatnia Wieczerza. Takie skojarzenia w przypadku tego utworu też nie są bezpodstawne. Zamknięci w jednym pomieszczenia, które staje się klatką, goście hrabiego są skupieni na wyborach, które w tym przypadku nigdy nie mogą być dobre.

„Najgorsze nie jest to, że ludzie się oszukują. Najgorsze jest, że dla każdego swego, nawet podłego oszustwa znajdą usprawiedliwienie” – mówi w spektaklu profesor Stańczak (Krzysztof Wakuliński).

Ten teks ma potencjał, zarówno dramaturgiczny jak i znaczeniowy. Gorzej jednak z jego realizacją. Zamiast pełnego napięcia thrillera dostajemy „odegrane” widowisko, które równie dobrze, a może nawet lepiej można było zrealizować jako słuchowisko. 80-minutowe przedstawienie, w którym aktorzy przez cały niemal czas siedzą przy stole i rozmawiają – jest monotonne, jakby poszczególni wykonawcy (poza Krzysztofem Wakulińskim) nie odczuwali ciężaru sytuacji, w jakiej znaleźli się grani przez nich bohaterowie. A fatalne światło i praca kamery nie tylko nie budują klimatu, ale wręcz przeszkadzają. 

Szkoda, że zamiast emocjonującego thrillera są jedynie letnie wymiany zdań. Waldemar Łysiak zasługuje na coś więcej.

 

Reklama
Reklama
Telewizja
Gwiazda „Hotelu Zacisze” nie żyje. Prunella Scales miała 93 lata
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Telewizja
Nagrody Emmy 2025: Historyczny sukces 15-latka z „Dojrzewania”. „Studio” i „The Pitt” najlepszymi serialami
Telewizja
Legendy i nieco sprośności w nowym sezonie Teatru TV: Fredro spotyka Mickiewicza
Telewizja
Finał „Simpsonów” zaskoczył widzów. Nie żyje jedna z głównych bohaterek
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Telewizja
„The Last of Us” bije rekord w Ameryce, a zagrożenie rośnie
Reklama
Reklama