Polscy szczypiorniści, wicemistrzowie świata, walczą do upadłego na mistrzostwach Europy. Ale Telewizja Polska ma to wszystko głęboko w szatni, więc nie transmituje. Skutki są opłakane, decydujący o wyjściu z grupy mecz siatkarek z Turcją pokazywał tylko słabo dostępny kanał Eurosport 2. O mały włos podobny los spotkałby też starcie półfinałowe z Serbią, ale ktoś się nad polskimi kibicami zlitował i w ostatniej chwili przeniósł transmisję do Eurosportu głównego, dostępnego w kablówkach. Dla TVP wszystko jest za drogie i nic się nie opłaca. Opłacało się natomiast wypuścić na ring telewizyjny drogiego w utrzymaniu cherlaka o nazwie TVP Sport. Wyniki jego starć z Eurosportem, Polsatem Sport czy Canal+ Sport były łatwe do przewidzenia. Teraz cherlak siedzi w szatni i płacze. A w tym czasie ojciec selekcjoner sportu w publicznej, słynny chodziarz, którego nazwisko przetacza się przez fora internetowe niemal wyłącznie w negatywnym kontekście, opowiada wszem i wobec, że jest super. Że cherlak trenuje w pocie czoła, że nigdy nie był tak szybki i mocny, i żebyśmy za cherlaka trzymali kciuki, bo on teraz tego najbardziej potrzebuje. Kciuki to można było trzymać za słynnego chodziarza, żeby sędziowie pozwolili mu iść do mety po złoto. Dzisiaj w Polsce na każdej ulicy jest kilkuset sędziów, którzy marzą tylko o tym, by chodziarza ściągnąć z trasy. Sytuacja jest tak krytyczna, że TVP traktuje jako swój niebywały sukces fakt, iż będzie transmitować mecze Polaków w eliminacjach do piłkarskich mistrzostw świata. Chodziarz mówi: „Od lat jesteśmy partnerem reprezentacji i trudno byłoby sobie wyobrazić telewizję publiczną bez niej”. To ciekawe, bo na razie TVP nie ma praw do żadnego meczu tegorocznych mistrzostw Europy, na które awansowaliśmy po raz pierwszy w dziejach. Wygląda na to, że chodziarz też jest mocny jak nigdy. Tym razem nie w nogach, ale w gębie.