Po 11 latach dziennikarz wraca do TVP z autorskim talk-show.
— W jakimś sensie będzie on podobny do „Co z tą Polską?” — mówi Tomasz Lis. — I tam, i tu podstawą jest przecież rozmowa z gośćmi. Czy w nowej audycji pojawią się elementy show?
— Z góry zaznaczam, że żart lub greps nie będzie istotniejszy niż słowo — odpowiada dziennikarz.
Jednak pierwszy odcinek może widzów zaskoczyć. — Chciałbym, żeby w moim programie było mniej polityki — wyjaśnia prowadzący. — Po pierwsze, jako obywatel mam coraz silniejsze poczucie, że jest ona wtórna wobec problemów, którymi żyje społeczeństwo. Po drugie, debata polityczna jest według mnie coraz bardziej bezproduktywna. Dlatego chciałbym, żeby w „Tomasz Lis na żywo” pojawiało się więcej gości, np. ze świata kultury, a także tematów poruszających kwestie społeczne.
Prowadzący zamierza także „wyjść do ludzi”. — Nie chcę być tylko panem pod krawatem, który siedzi w ładnej scenografii i udaje, że się przejmuje tym, co dzieje się w kraju — mówi Lis. — Chcę częściej wychodzić ze studia — dodaje. — To ma być forma manifestacji, że problemy ludzi nie są dla mnie abstrakcją. Mam nadzieję, że telewidzowie przekonają się o tym już w najbliższych odcinkach.