Ostry film o jedzeniu

Po tym dokumencie odechciewa się oglądania kulinarnych show Pascala, Okrasy, nawet Nigelli Lawson. Pokazując proces produkowania żywności, reżyser tworzy wstrząsający obraz współczesnej cywilizacji

Publikacja: 17.07.2008 17:06

Ostry film o jedzeniu

Foto: Fotolink

Zwykle mój dzień wygląda następująco: śniadanie jem w biegu do pracy, obiad zerkając nerwowo na zegarek, a na kolację już nie starcza mi czasu. Wielu z nas żyje podobnie. W metrze można zobaczyć ludzi połykających w pośpiechu hamburgery. W przejściach podziemnych – tłum zajadający się kebabami lub zapiekankami. Przestaliśmy się zastanawiać, co i jak jemy. Jakby jedzenie straciło dla nas wartość i trzeba było je upychać na siłę gdzieś w napiętym grafiku dnia.

Nagrodzony na wielu festiwalach (Paryż, Amsterdam, Ateny, Montreal, Meksyk) film dokumentalny „Chleb powszedni” ogląda się jak esej, który podsumowuje zmianę naszego stosunku do żywności. Nikolaus Geyrhalter – reżyser, scenarzysta, producent i autor zdjęć w jednej osobie – zbierał materiał do filmu w kilku krajach europejskich, również w Polsce. Austriak wykorzystał go do stworzenia niezwykle sugestywnej wizji artystycznej.

W dokumencie nie ma słów. Są zbędne. Kamera filmuje z bliska, jak zbiera się genetycznie zmodyfikowane pomidory, tuczy kurczaki, zapładnia sztucznie krowy czy zabija bydło. Taki widok zawsze wywołuje wstrząs. Jednak w „Chlebie powszednim” szokujący efekt zostaje spotęgowany, bo Geyrhalter uświadamia, że jedzenie – zanim trafi na nasz stół – obrabiane jest w swoistych fabrykach śmierci.

Wszystko odbywa się w nich taśmowo, bezrefleksyjnie, jakby pracownicy ubojni i ferm dostosowali swoje osobowości do otaczających ich maszyn. Sami stali się doskonale zsynchronizowanymi ze sobą automatami. Chwilami można odnieść wrażenie, że wraz z nimi uczestniczymy w surrealistycznym, krwawym spektaklu.

To przygnębiające doświadczenie. W austriackim dokumencie żywność okazuje się jeszcze jednym masowym produktem, takim samym jak proszek do prania lub papier toaletowy.

Film ujawnia także inny niepokojący rys naszej cywilizacji. Zmechanizowanemu zabijaniu towarzyszy obsesyjna dbałość o zachowanie czystości. Oczywiście przestrzeganie zasad higieny podczas produkcji ma na celu uchronienie przyszłych konsumentów przed zarazkami. Jednak gdy ogląda się pracowników zakładów spożywczych, którzy pieczołowicie zmywają krew z posadzek i szorują je do czysta, trudno nie odnieść wrażenia, że jest w tym rytuale także chęć oczyszczenia sumień.

Zwykle mój dzień wygląda następująco: śniadanie jem w biegu do pracy, obiad zerkając nerwowo na zegarek, a na kolację już nie starcza mi czasu. Wielu z nas żyje podobnie. W metrze można zobaczyć ludzi połykających w pośpiechu hamburgery. W przejściach podziemnych – tłum zajadający się kebabami lub zapiekankami. Przestaliśmy się zastanawiać, co i jak jemy. Jakby jedzenie straciło dla nas wartość i trzeba było je upychać na siłę gdzieś w napiętym grafiku dnia.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Telewizja
Emmy 2024: „Szogun” bierze wszystko. Pobił rekord
Telewizja
"Gra z cieniem" w TVP: Serial o feminizmie w dobie stalinizmu
Telewizja
"Pingwin" na platformie Max. O czym opowiada serial o przeciwniku Batmana?
Telewizja
Obcy powrócą, tym razem w serialu. "Alien: Earth" - kierunek Ziemia