To co najważniejsze będzie się działo w Krakowie. Wisłę dzieli od tytułu tylko jeden punkt, inaczej mówiąc – drużyna Macieja Skorży musi przynajmniej zremisować u siebie ze Śląskiem Wrocław i wszystkie dodatkowe kalkulacje nie będą już miały znaczenia. Przewidywanie wyniku w tym meczu wydaje się raczej łatwe. Śląskowi nic nie grozi, to w dodatku zespół zaprzyjaźniony z głównym kandydatem na mistrza, ciąg dalszy tej przyjaźni możemy zobaczyć na boisku przy ulicy Reymonta. Piknik na boisku i trybunach połączony z mistrzowską fetą jest bardzo prawdopodobny.
Jedynym zespołem, który teoretycznie może jeszcze zagrozić Wiśle, jest Lech Poznań. Gra u siebie z Cracovią. To spotkanie powinno być uważnie obserwowane przez tropicieli korupcji. Cracovia powinna wygrać, żeby klub nie spadł do I ligi, być może wystarczyłby jej remis, ale wtedy wiele zależałoby od wyników na innych stadionach.
Legia Warszawa na tytuł nie ma szans, udany mecz z Ruchem Chorzów to jednak możliwość odebrania drugiego miejsca Lechowi. Polonia Warszawa jedzie do Zabrza i tam można przewidywać walkę do końca. Górnik jeszcze dzielnie się broni przed spadkiem, drużyna z Konwiktorskiej chce zająć czwarte miejsce, by wystartować w rozgrywkach Ligi Europejskiej, która zastępuje od przyszłego roku Puchar UEFA.
Pozostałe pary kolejki to: Jagiellonia Białystok – GKS Bełchatów, Piast Gliwice – Lechia Gdańsk, Arka Gdynia – Odra Wodzisław i ŁKS – Polonia Bytom. Tylko mecz w Łodzi będzie pozbawiony istotnego znaczenia. W pozostałych jest coś do zdobycia lub zdecyduje się to, kto spadnie z ekstraklasy. Pechowców będzie dwóch, ale nawet ostatnia w tabeli Arka teoretycznie ma możliwość uratowania się przed degradacją, choć warunki konieczne do tego są bardzo trudne.
W konkurencji indywidualnej – walce o tytuł króla strzelców – Paweł Brożek wyprzedza kontuzjowanego Takesure Chinyamę o dwa gole i Roberta Lewandowskiego o pięć. Doścignąć lidera nie sposób.