W ciągu dwóch lat brytyjskie linie lotnicze odnotowały 3 tysiące napadów wściekłości wśród podróżnych. – Lepiej nas nie zaczepiać, bo umiemy się odegrać – ostrzega jednak stewardesa. Na wysokości kilku tysięcy metrów lepiej nie sprawdzać jej prawdomówności. Wyjątkowo uciążliwego pasażera może czekać nawet tak szokująca niespodzianka, jaka spotkała pewnego raptusa, którego kapitan samolotu wysadził na afrykańskiej wyspie i poleciał dalej.
W grę wchodzi też przydział gorszego miejsca w samolocie, np. blisko toalety, w której miłosnym igraszkom oddają się spragnieni niecodziennych przeżyć pasażerowie. Nie stroni też od nich personel spędzający w powietrzu długie godziny. Stewardesy z uśmiechem opowiadają pikantne historyjki o podniebnych wyczynach – własnych i swoich kolegów. Trzeba też liczyć na trochę szczęścia, powierzając opiece personelu swoje dziecko. Mimo niewielkiej przestrzeni pomysłowe dzieciaki potrafią się tak skutecznie bawić w chowanego, że trudno je potem odnaleźć.
A zmęczenie marudzącymi pasażerami i znużenie monotonią lotu mogą powodować, że pilot za sterami... przyśnie.
– Podczas jednego z długich lotów weszłam do kokpitu. Kapitan spał, podobnie jak jego zastępca. Postanowiłam go zbudzić, ale tak, żeby kapitan o niczym nie wiedział. Drugi pilot spał jednak tak głęboko, że ocknął się z krzykiem – relacjonuje stewardesa.
Wiele emocji wzbudzają posiłki. Pasażerowie czekają na nie jak dzieci na ulubioną zabawkę, ale nie mogą liczyć na zbyt wiele, bo na jeden posiłek linie przeznaczają 2, 3 funty. Stewardzi radzą unikać jedzenia kurczaka i krewetek, ponieważ nie wiadomo, ile razy danie było podgrzewane, a także, ile sobie liczy dni...