Najważniejsze jest: gdzie, najmniej ważne: co. Dodatkowe pytanie: po co?, byłoby zbyt bolesne. Obowiązują piękne okoliczności przyrody, prezentowane jako nastrojowe widoczki z romantyczną muzyką w tle. Mają przypominać, gdzie toczy się akcja, choć ta najczęściej nie wychodzi poza wnętrza.
W niedzielnej "Miłości nad rozlewiskiem" (TVP 1) co chwilę oglądamy skąpane w zachodzącym słońcu krajobrazy mazurskie. W serialu "Ratownicy" (TVP 1) – tatrzańskie szczyty i polany. W TVN-owskiej "Majce" – krakowskie zabytki, w polsatowskich "Szpilkach na Giewoncie" – malownicze jak cepelio- wskie hafty Zakopane. Pomiędzy tymi "pocztówkami" w biurach, domostwach i mieszkaniach błąkają się nieciekawe jednostki po mało prawdopodobnych przejściach. Brakuje bohaterów z krwi i kości. Być może nie chcą ich polscy widzowie? Dlaczego w takim razie pokochali doktora House'a, Ally McBeal, chirurgów, gotowe na wszystko i seks w wielkim mieście? Może dlatego, że ludzie są tam ważniejsi od widoczków.
Tylko niektórym udało się ominąć scenariuszowe mielizny. "Czas honoru 3", ubogi wizualnie w porównaniu z dawnymi serialami wojennymi, pokazuje przynajmniej kawałek historii ruchu oporu w Warszawie. Szkoda, że w rolach cichociemnych tak się męczy plejada naszych młodych zdolnych. Scenarzyści zapomnieli, że budowanie napięcia jest w serialu wojennym ważniejsze od kolejnej strzelaniny czy zakrwawionych koszul.
[srodtytul]Człowiek pająk nago [/srodtytul]
Broni się "klaustrofobiczny" z założenia, za to z Magdaleną Cielecką, polsatowski "Hotel 52". Ale najlepszy jest drugi sezon "Usta usta" w TVN. To pierwsza udana opowieść o młodych dorosłych Polakach, pełna humoru i błyskotliwych dialogów. Brytyjski format został sprawnie wkomponowany w polskie realia. Są świetne role Soni Bohosiewicz, Pawła Wilczaka, Wojciecha Mecwałdowskiego, Magdaleny Popławskiej, Magdaleny Różczki i Marcina Perchucia. Do zachodnich hitów daleko, ale wstydzić się wreszcie nie ma czego.