Ten przedziwny lokal gastronomiczny nie wyróżnia się ani wyszukanym menu, ani celebrycką klientelą. W bramie starej kamienicy, na 20 metrach kwadratowych urzędują Grażyna i Zygmunt, małżeństwo w średnim wieku, będące właścicielami kulinarnego przybytku. Na żółtej tablicy ręcznie wypisana karta dań, gdzieś niedaleko niej kalendarz, a obok niego duża podobizna marszałka Piłsudskiego. Przy jedynym stoliku, okrągłym i czerwonym, na ogół nikt nie siedzi. Szefową jest tu Grażyna i także ona pełni funkcję głównej kucharki, kasjerki i menandżerki.

Codziennie przygotowuje kilkanaście obiadów dla stałych klientów, bo właśnie w potrawach na wynos specjalizuje się jej bar. Wśród dań: kurze piersi z kaszą, naleśniki z serem, ryba panga z kartoflami i surówką. Wszystko przygotowuje się niemal jak w domu – dla ugotowania potrzebnych ziemniaków wystarcza średniej wielkości garnek, produkty dadzą się przechować w lodówce przeciętnej wielkości. Zygmunt robi zakupy, które mieszczą się w zwykłej torbie. I tak z dnia na dzień płynie życie. Z jednej strony – spokojne, przewidywalne, z drugiej – monotonne.

W przerwie między gotowaniem zupy, a smażeniem ryby Grażyna rozwiązuje krzyżówki, ale przede wszystkim zajmuje się grami liczbowymi. Mozolnie skreśla numerki, i choć jak mówi – nic jeszcze nie wygrała – nadziei nie traci. Chciałaby kiedyś pojechać do kasyna w Monte Carlo, które zachwyciło ją przed laty, a po powrocie za wygrane pieniądze otworzyć knajpę z dziewczynami-króliczkami, do której ustawiałyby się długie kolejki... Na razie walczy z kłopotami dnia codziennego, którego urozmaicenie stanowią odwiedziny matki albo zaprzyjaźnionego pana Andrzeja, starego światowca...

Nastrojowy, urokliwy film Kuby Maciejko zasłużenie zdobył nagrodę im. Macieja Szumowskiego na Krakowskim Festiwalu Filmowym w 2011 roku.

Bon appétit 20.15 | Planete | ŚRODA