Obyczajowo-komediowy obraz Nory Ephron łączy dwie prawdziwe historie: jedna z drugiej połowy XX w., druga sprzed lat ośmiu. Obie pokazują kobiety szukające swego miejsca i spełnienia, a jednocześnie żyjące w szczęśliwych związkach małżeńskich będących dla nich ostoją. Julię Child, wyrocznię w sztuce kulinarnej, tę, która zdobyła Amerykę swoimi przepisami, a jej książka „Mastering the Art of French Cooking” stała się przebojem, zagrała Meryl Streep. Jej bohaterka w 1948 r. znalazła się w Paryżu, wraz z mężem dyplomatą.

Pełna pasji, kipiąca optymizmem – chciała coś robić. A że tym, co lubiła najbardziej, było jedzenie, więc rzuciła się w wir gotowania. Julie w wydaniu Streep (jest tu dużo wyższa i potężniejsza niż w rzeczywistości) to bardziej radosna cioteczka-czarodziejka, porażająca entuzjazmem, niż dociekliwa kucharka. Wciąż podekscytowana. Mówi tak jakby śpiewała. Julie (Amy Adams) zdaje się jej przeciwieństwem. Ma fatalną pracę, paskudne mieszkanie, jest niespełnioną pisarką. Żeby odzyskać życiową motywację, postanawia w 365 dni wypróbować 524 przepisy z książki Child, a swoje doświadczenia opisać w blogu. Przedziera się więc przez kuchnię niczym komandos przez busz, zalicza wpadki i sukcesy prowokujące do dywagacji o życiu. Wszystko opisuje. Stopniowo ma coraz więcej czytelników, aż w końcu znajduje wydawcę, staje się naprawdę pisarką (to Julia Powell) a jej przejścia trafiają na ekran.

[i] NIEDZIELA | Julie i Julia *** , 20.10 | HBO | komedia, USA 2009[/i]