Dwaj świetni dokumentaliści to prywatnie ojciec i syn: Marcel Łoziński (rocznik 1940) i Paweł Łoziński (rocznik 1965). Wyruszyli w podróż – dosłowną – kamperem do Francji, miejsca urodzenia Marcela, i tę bardziej skomplikowaną - do wnętrza synowsko-ojcowskiej relacji. Zamiast jednego dokumentu powstały dwa, bo nie zdołali się porozumieć co do montażu nakręconego materiału. Najlepiej byłoby zobaczyć obydwa filmy – jeden po drugim, choć w pierwszej chwili sprawiają wrażenie niemal identycznych. Ale takie nie są....
Prezentowany obraz jest wersją wyprawy widzianej oczami Pawła Łozińskiego. Niezwykłe jest, że stając się bohaterami dokumentu – i to wyjątkowo świadomymi – nie uczynili nic, by się zasłonić. Rozmowy, które toczą przed kamerą (raz znajdującą się w rękach jednego, raz drugiego, albo ustawioną w jednym miejscu) pełne są emocji, nieoczekiwanych – mimo scenariusza - odsłon.
Pojawiają się coraz to nowe wątki, wspomnienia, pytania. Życie Marcela pełne było dramatycznych wydarzeń, o których zbyt często dotąd nie opowiadał. Mieści się w tym i dzieciństwo z epizodem w domu dziecka, samobójcza śmierć matki, deficyt czułości rodzicielskiej.
Z kolei życie Pawła – to już dwa, często rozbieżne, punkty widzenia...Marcel wyznaje synowi, że dzień narodzin, był dla niego najszczęśliwszym w życiu. Ale dorosły Paweł (ojciec dwóch nastoletnich córek) do dziś nie potrafi wybaczyć ojcu, że opuścił jego matkę. A działo się to, gdy miał już prawie 18 lat. Dobrze pamięta chwilę, w której ojciec powiedział, że wyprowadza się do innej kobiety. Marcel przypomina, że syn nie sprzeciwiał się tej sytuacji, a nawet podobało mu się bywanie w nowym domu.
- Jak mi teraz mówisz, że bardzo mi się to podobało, to oczywiście – bardzo mi się to podobało. Bo ty chciałeś, żeby mi się bardzo podobało - mówi Paweł.