Książka Kena Keseya o szpitalu psychiatrycznym, w którym pod wpływem nowego pacjenta dochodzi do rewolucji, stała się jednym z symboli amerykańskiej kontrkultury lat 60. Film Miloša Formana na podstawie książki otrzymał pięć Oscarów i umocnił pozycję Jacka Nicholsona (w roli McMurphy'ego) w światowej czołówce aktorów. Przedstawienie w Teatrze Powszechnym nie odtworzy klimatu dawnej Ameryki, ale będzie też wolne od natrętnego uwspółcześniania.
[srodtytul]Zabić siostrę[/srodtytul]
– Próbujemy czytać tę książkę przez doświadczenia współczesne, nieobce polskiemu społeczeństwu – mówi dyrektor Teatru Powszechnego i reżyser spektaklu Jan Buchwald. – Przez 20 lat niepodległej Polski budujemy demokrację, czyli system oparty na wolności jednostki. Ale jednocześnie duża część obywateli od niej ucieka. Podobnie jak pacjenci szpitala psychiatrycznego, którzy – jak się okazuje na końcu książki Keseya – zgodzili się na izolację, aby zrzucić z siebie ciężar odpowiedzialności. Wybrali bierność i poczucie bezpieczeństwa kosztem wolności i indywidualnego rozwoju – podsumowuje Buchwald.
W Polsce problem ten dotyczy najczęściej bezrobotnych, ludzi starszych, wykluczonych i wszystkich, którzy nie nadążyli za gwałtownymi zmianami w kraju.
W książce Keseya i adaptacji teatralnej Dale'a Wassermana władzę w szpitalu psychiatrycznym sprawuje siostra Rached. W latach 60. była reprezentantką purytańskiego mieszczaństwa. W spektaklu twórcy Teatru Powszechnego Zygmunta Hübnera z końca lat 70. – komunistycznego totalitaryzmu. – W naszym przedstawieniu – mówi Buchwald – to bezwzględna, młoda karierowiczka. Należy do ludzi, którzy szybko zrozumieli zasady kapitalizmu i dorobili się kosztem innych. Jest produktem teraźniejszości promującej sukces za cenę niespełnionego życia osobistego.