Premiera „Schronu przeciwczasowego”. Teatr nie jest telenowelą

„Schron przeciwczasowy” Georgiego Gospodinowa, nagrodzony Booker Prize, zainspirował spektakl w Narodowym Starym Teatrze.

Publikacja: 05.03.2024 03:00

Anna Dymna jako Janina Balińska w spektaklu Starego Teatru

Anna Dymna jako Janina Balińska w spektaklu Starego Teatru

Foto: Stary teatr

Bułgarski prozaik i poeta Georgi Gospodin, rocznik 1968, jest w Polsce doceniany i nagradzany, w jego zaś książkach liczne są polskie wątki. W pewnym sensie kontynuuje linię Milana Kundery, bo powieści przeplatają się z grami formalnymi i esejem, ale bardziej niż Czech pod koniec życia dba o satysfakcję czytelników niż o swoje ambicje.

W 2019 r. został laureatem Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus za poprzednią powieść „Fizyka smutku”. Podjął motyw Minotaura, zmieniając dominację antropocentrycznej perspektywy na eksponowanie wątku zwierzęcej ofiary.

„Schron przeciwczasowy” zdobył w zeszłym roku Booker Prize. Autor dał popis żonglerki konwencjami i bohaterami. Mamy tam imiennika pisarza, który wobec ciąży „obcego autorstwa” postanawia się rozwieść z żoną, jest też redaktor Gospodinow. Chaos życia ma uporządkować stylistycznie jednolita powieść.

Georgi Gospodin - bułgarski żongler

Podobną żonglerkę pisarz uprawia w „Schronie przeciwczasowym”. Głównym bohaterem jest Gaustyn. Trzeba jednak uważać z typologią postaci, ponieważ imienia tego używa jak „czapki niewidki”. Narrator spotkał Gaustyna we wczesnej młodości i nie wiemy do końca, czy Gaustyn powołał do życia narratora czy też na odwrót. Jeśli nie są tą samą osobą!

Narrator z typową dla Gospodina lekką ironią wyznaje, że spotkanie Gaustyna było poznaniem kogoś, kim chciał sam być jako pisarz, Gaustyn podrożuje bowiem w czasie, w świecie literatury – rozumianej też jako szansa na terapię. Otrzymujemy jednocześnie przepustkę do borgeskowskiej biblioteki światowego dziedzictwa, gdzie królują najsłynniejsze postaci i motywy, zaś gazetę bezdomnych rozdaje na ulicy człowiek podobny do Marqueza.

Lista inspiracji jest oczywiście dłuższa, ale ważną rolę na mapie powieści gra Zurich, gdzie powstały dwa dzieła, które zdefiniowały dwudziestowieczne myślenie o czasie: „Czarodziejska góra” Tomasza Manna oraz teoria względności Alberta Einsteina. Szwajcaria jest ważna, stać ją bowiem nie tylko na eutanazję, ale też leczenie chorych na alzheimera poprzez umieszczenie w scenografii ich „złotego wieku”, kiedy byli najszczęśliwsi.

Metoda cieszy się ogromnym wzięciem, a perspektywa szczęśliwości jest tak kusząca, że nie tylko bogata Szwajcaria zamierza poszerzyć stosowanie metody Gaustyna na państwa i społeczeństwa – poprzez referendum. Gospodinow znalazł podwójnie atrakcyjny klucz do zainteresowania czytelników. Podejmuje bowiem temat panaceum na choroby naszej cywilizacji, które zataczają coraz szersze kręgi, jednocześnie zaś krótko, lecz treściwie, rozważa, która dekada była najszczęśliwsza dla każdego społeczeństwa obecnej Unii Europejskiej. Jak w każdej podróży w czasie zdarzają się perturbacje. Jedna z bohaterek jednym okiem widzi dawną ulicę, drugim zaś tę, której jeszcze nie ma – z przyszłości. Te i inne chwyty oraz paradoksy sprawiają, że lektura jest zabawna i niebanalna.

Czytaj więcej

Administracyjna wendetta w Małopolsce: 750 dni odwoływania dyrektora Głuchowskiego

Gospodinow wykazał się też wielką intuicją. Książka, w której stara się zatrzymać wybuch II wojny światowej na Westerplatte w 1939 r., ukazała się u nas w 2022 r., gdy nie dało się uniknąć agresji Rosji na Ukrainę.

Wybierając się na „Schron przeciwczasowy” do Starego Teatru warto zwrócić uwagę, że spektakl wyreżyserowany przez Marcina Wierzchowskiego (jest też współscenarzystą z Michaelem Rubenfeldem) książką Bułgara jest tylko zainspirowany, a powstał z improwizacji aktorów.

Z powieści twórcy wzięli złote myśli i ramę narracji, przenosząc ją z finalnego globalnego poziomu – na egzystencjalny, rodzinny. Jeden z wątków koncentruje się wokół Janiny Balińskiej (Anna Dymna). Zmaga się z alzheimerem, a początkiem nieszczęść było podejrzenie rzucone na jej męża, który miał ujawnić SB tajną drukarnię Solidarności. Zarzut bezpodstawny, jednak do końca życia nie udało się mężczyźnie odzyskać dobrego imienia. Dlatego rodzinnym okiem cyklonu dla Balińskiej pozostaje rodzinne oglądanie wygranego przez Polskę meczu z Peru. Po nim nic nie wróciło do normy, choć po latach dbają o nią synowie – dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności i drugi borykający się z kłopotami mieszkaniowymi.

„Schron przeciwczasowy” w Narodowym Starym Teatrze. Słodki melodramat

Drugi wątek skoncentrowany jest wokół Wiesława Serafina (Jacek Romanowski), który był inwigilowany przez konfidenta SB, zanim wyjechał z Polski przed Marcem ’68. Teraz zaś wraca w rodzinne strony, by przerzucić pomost w przyszłość, również ponad rodzinną traumą Holokaustu.

Gaustyn Gospodinowa został zredukowany do postaci Gabi Gaustyn (Małgorzata Gałkowska), która w prologu wspomina smak polskich „magdalenek”, w tym ciasta babci i dawną oranżadę. Zaczyna się pięknie, ale potem spektakl jest telenowelowo przesłodzony, także w życiowym nieprawdopodobieństwie finału, choć życie pisze oczywiście różne scenariusze.

Czytaj więcej

Wojna domowa króla Leara z rudą Kordelią. Z Leara w Narodowym został złoty kikut

Na aktorów Starego zawsze patrzy się z przyjemnością, reżyser zachwycił się pewnie, jak pięknie wyimprowizowali mu scenariusz, jeśli chce jednak rywalizować z hitami platform streamingowych, powinien zauważyć, że tam sukces jest zasługą ogromnej precyzji. Zamiast niej Wierzchowski zaproponował spektakl, który ma być „fajny” i gdzie zdarza się „Wszystko wszędzie naraz”. Cóż, pewnie teatr zmienia się na naszych oczach, również dlatego, że musi odnaleźć się w czasach VOD, ja wolę jednak dawny Stary, który nie bał się o swoją tożsamość i bezkompromisowo dyktował warunki gry, zamiast się do nich nieudanie dostosowywać.

Wiadomo już, że ostatnimi premierami sezonu będą kolejne adaptacje powieści – „Dziejów grzechu” Żeromskiego i „Małej Apokalipsy” Konwickiego w reżyserii dyrektora Waldemara Raźniaka. O tym, kto pokieruje Starym w następnej kadencji ma zadecydować konkurs. Szykują się największe tuzy z całej Polski.

Bułgarski prozaik i poeta Georgi Gospodin, rocznik 1968, jest w Polsce doceniany i nagradzany, w jego zaś książkach liczne są polskie wątki. W pewnym sensie kontynuuje linię Milana Kundery, bo powieści przeplatają się z grami formalnymi i esejem, ale bardziej niż Czech pod koniec życia dba o satysfakcję czytelników niż o swoje ambicje.

W 2019 r. został laureatem Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus za poprzednią powieść „Fizyka smutku”. Podjął motyw Minotaura, zmieniając dominację antropocentrycznej perspektywy na eksponowanie wątku zwierzęcej ofiary.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Łódzki festiwal nagradza i rozpoczyna serię prestiżowych festiwali teatralnych
Teatr
Siedmioro chętnych na fotel dyrektorski po Monice Strzępce
Teatr
Premiera spektaklu "Wypiór", czyli Mickiewicz-wampir grasuje po Warszawie
Teatr
„Równi i równiejsi” wracają. „Folwark zwierzęcy” Orwella reżyseruje Jan Klata
Teatr
„Elisabeth Costello” w Nowym Teatrze. Andrzej Chyra gra diabła i małpę