Korespondencja z Baden-Baden
Stwierdzenie „premiera w Baden-Baden" brzmi egzotycznie, do czasu jednak, gdy zobaczy się tutejszy Festspielhaus z widownią na prawie 3 tysiące miejsc oraz pozna program koncertów i spektakli. Ów niemiecki kurort ma własny festiwal na każdą porę roku i co dwa–trzy dni gości największe gwiazdy. Gdyby jedna trzecia z nich przyjechała w ciągu roku do Warszawy, uznalibyśmy, że żyjemy w muzycznej stolicy Europy.
Sobotni „Tristan i Izolda" Richarda Wagnera otworzył Festiwal Wielkanocny, który w Baden-Baden od kilku lat zdominowała najlepsza z orkiestr – Berlińscy Filharmonicy. I to oni zagrali pod batutą najwybitniejszego dyrygenta, sir Simona Rattle'a. Reżyserię zaś powierzono Mariuszowi Trelińskiemu. Debiutował tu w 2009 roku m.in. „Jolantą" Czajkowskiego z Anną Netrebko i Piotrem Beczałą, a spektakl ten przez Petersburg i Warszawę dotarł później do Nowego Jorku.
Na obecną premierę stawiło się pół operowej Europy, byli dyrektorzy teatrów oraz prawnuczka kompozytora i szefowa festiwalu w Bayreuth Katharina Wagner. Nie zabrakło dyrektora nowojorskiej Metropolitan Petera Gelba, bo ta inscenizacja zostanie we wrześniu tam pokazana, wcześniej zatrzymując się na kilka przedstawień w Operze Narodowej.
Statek jak więzienie
– To wyjątkowo trudna realizacja – tłumaczy „Rzeczpospolitej" scenograf Boris Kudlička. Projekt dekoracji musiał być od razu konsultowany i dopasowywany do scen w tych trzech miastach, a każda ma inne parametry. Czasu było bardzo mało, a „Tristan i Izolda" jest dziełem ogromnym, wymagającym powolnej pracy podczas prób.