Spirala zobowiązań wciągnęła wielu z nas – ale kiedyś (mimo inaczej nazywanych instrumentów finansowych) było tak samo. Niejeden popadał w długi wekslowe czy ciąg niespłacalnych pożyczek.
Wśród nich był także Fryderyk Chopin, który według historyka literatury Ferdynanda Hoesicka po przyjeździe do Paryża miał poważne kłopoty finansowe. Z ich powodu podjął decyzję o wyjeździe do Ameryki w celach zarobkowych, ale tego pomysłu nie zrealizował.
Scenariusz spektaklu „Chopin w Ameryce” oparty został właśnie na tych faktach i pomyśle Stanisława Dygata oraz Andrzeja Jareckiego, którzy inspirowali się m.in. książką „Chopin” Hoesicka. Autorzy rozpatrują kwestię, co by się stało, gdyby Chopin jednak wyjechał za chlebem do Stanów Zjednoczonych...
Ich biografical fiction nie tylko przedstawia Chopina w kraju Indian, ale także opowiada o wszelkich amerykańskich stereotypach, symbolach czy kliszach kulturowych. „Motorem napędowym akcji jest próba przejęcia genialnego muzyka przez Murzynów, Chińczyków, Żydów, Włochów, Indian, którzy w przynależności kompozytora do swojej nacji dostrzegają potencjalne korzyści...” – piszą twórcy.
I dodają, że spektakl ma rzadko spotykaną w polskim teatrze formę muzycznego crazy show nawiązującego klimatem do filmowych żartów Mela Brooksa, Woody’ego Allena czy grupy Monty Pythona.