„Szewcy u bram” Klaty to wzorcowy przykład myślenia polskiego inteligenta, który nie chce być wykształciuchem i mówi prawdę bez względu na swoje interesy i przekonania.
Reżyser dołożył tym spektaklem wszystkim politykom, a że dwa lata temu głosował na PiS – jemu najbardziej. Po kąśliwym prologu, który pokazuje kompromis postkomunistycznej i postsolidarnościowej lewicy, głównym bohaterem staje się prokurator Scurvy – groteskowe wcielenie Zbigniewa Ziobry. Oglądamy liczne konferencje, wojnę z oligarchami, serię aresztowań i ścianę monitorów, które przypominają prezentację dowodów na spotkanie Krauzego i Kaczmarka. W budzącym co chwilę śmiech Witkacowskim nadkabarecie reżyser przedstawił Dziarskich Chłopaków jako ukrytych za kominiarkami funkcjonariuszy A Wu Be (!). Gdy prokurator spotyka się z lewicowym wizjonerem Sajetanem Tempe – obawa przed podsłuchem zmusza ich, by rozebrali się do slipek i udowodnili, że nie ukryli w nich mikrofonów. Scurvy żartuje sobie z tego upiornie, mówiąc do obcasa: „Halo!”.
Znakomita jest scena sejmowej komisji śledczej, podczas której prokurator wyegzekwował powstanie z miejsc opornej widowni. Ewa Kasprzyk w roli przesłuchiwanej Iriny Zbereźnickiej parodiuje Jolantę Kwaśniewską, a także Sharon Stone z „Nagiego instynktu”. To znakomita metafora polityki jako substytutu seksu. Jeśli jest gwałtem na społeczeństwie – zawsze kończy się impotencją. A może od niej zaczyna?Uniwersalizm spektaklu polega na tym, że ostrzega przed demoralizacją każdej władzy. W political fiction Klaty dotyczy to pochowanego na Wawelu Donalda Tuska czy Henryki Bochniarz, która proponuje liberalną papkę harującym nieludzko robotnikom. Oglądamy ich z wózkami widłowymi w medialnym hipermarkecie. To celna metafora współczesności. W śmietniku pop kultury towarem stał się Lech Wałęsa pokazywany na monitorach na tych samych prawach, co seks i reklamy. Dogorywa rockowa rebelia, bo dawni wyznawcy Lennona i The Clash wybrali robienie kasy. Modę na wielokulturowość Klata wyśmiał w scenie z chochołem. Jego spłonięcie kończy koszmar polskiej niemocy, jednak reżyser przestrzega, że obecność w Unii Europejskiej nie może ograniczać się do konsumpcji, a na pewno nie zwalnia nas z myślenia. ?
masz pytanie, wyślij e-mail do autora