Niemiecki, porządny dom, trójka rodzeństwa mieszkająca razem. Właśnie obchodzą urodziny Rudolfa, byłego gestapowca, teraz prezesa Sądu Najwyższego. Skrywane przez nich emocje i wiecznie obecne upiory przeszłości kumuluje świąteczny nastrój. Wybuch jest nieunikniony.
W niemiecką duszę, bo Bernhard opatrzył swoją sztukę przewrotnym podtytułem „komedia o duszy niemieckiej”, zagląda w Studio reżyser Michał Kotański. To jego drugie podejście do prac austriackiego autora, w 2005 roku zaprosił na premierę „Komedianta” w Teatrze im. Horzycy w Toruniu.
– Sztuki Bernharda są znakomitym materiałem dla aktorów, będącym dla nich dużym wyzwaniem – mówi Michał Kotański. – On sam bardzo dokładnie zapisywał w tekście, co chciał zobaczyć na scenie, może dlatego tak nie znosił teatru. Był taki okres, kiedy chcieliśmy iść za Bernhardem, ale stwierdziliśmy, że jest to niewykonalne. Dlatego sam jestem ciekaw, jaki będzie kształt ostateczny naszej pracy. Staram się odciążać nieco tekst wypełniony chwilami tyradami oskarżającymi niemiecką mentalność. Interesuje mnie przede wszystkim sytuacja trójki ludzi uwięzionych w swoim życiu i skazanych na siebie.
Zarówno Mirosław Zbrojewicz grający Rudolfa, jak i Ewa Dałkowska (jako siostra pozostająca z bratem w kazirodczym układzie) podkreślają fascynację Bernhardem. – Marzeniem każdego aktora jest zagrać w jego sztuce – mówi Dałkowska. – Bernhard opisuje przerażającą rzeczywistość, która jednak bez kontekstu historycznego potrafi być groteskowo śmieszna – dodaje Zbrojewicz.
Nowym zwyczajem Teatru Studio będą debaty towarzyszące kolejnym premierom i podejmujące tematy związane z realizowanymi sztukami. Pierwszą z nich – o wspólnej pamięci historycznej i nierozliczonej przeszłości – zaplanowano na poniedziałek, 6 września, w Traffic Clubie o godzinie 19.