Reklama

Bezkrólewie III RP

Nowa sztuka Tomczyka sięga pod podszewkę III RP. Trafności diagnoz dowodzi jej recepcja

Publikacja: 23.09.2012 16:00

Dziesięć dni temu w sali Palladium w Warszawie odbyła się premiera „Bezkrólewia", nowej sztuki wybitnego polskiego dramaturga i scenarzysty Wojciecha Tomczyka. Właściwie było to tylko jej aktorskie odczytanie. Jednak – jak powiedziała Joanna Lichocka – jeśli aktorzy przedstawiają sztukę zafascynowanej nią publiczności, to jest to właśnie teatr.

Ku niesprecyzowanej granicy podąża dwóch uciekinierów, ciągnąc ze sobą w wannie swojego śpiącego szefa. Są zamieszani w niejasne, a ponure wydarzenia, które rozegrały się w stolicy: zginął król, a oni uciekają przed odpowiedzialnością. Pod granicą trafiają na gospodę prowadzoną przez parę starszych ludzi i ich młodą córkę. To między nimi rozegra się groteskowy dramat bezpośrednio nawiązujący do jednego z najwybitniejszych polskich utworów scenicznych – „Ślubu".

Gombrowicz pokazywał świat po zniszczeniu fundującej go kultury, Tomczyk oddaje świat podobny, w którym zatracił się jakikolwiek ład aksjologiczny i polityczny, a w dominującym relatywizmie czytelna staje się wyłącznie gra egoistycznych interesów.

Motyw śmierci króla, a więc osoby, która łączy doczesność i transcendencję, czyli utrzymuje ład na ziemi, jest nieomal tak stary jak nasza cywilizacja. Wykorzystywał go Eliot, pokazując odartą z metafizycznego wymiaru „ziemię jałową". W „Ślubie", w groteskowym wydaniu, pobrzmiewa podobny wątek. W „Bezkrólewiu" ma on głównie charakter polityczny, co nie znaczy, że autor nie pokazuje głębszego tła, z którego wyrasta polityka. Nieporozumieniem jest jednak czytanie „Bezkrólewia" jako sztuki z kluczem. Trzej uciekinierzy mają wprawdzie rysy charakterystyczne dla cwaniaków z ekipy Donalda Tuska, ale absurdem byłoby traktować ich jako konkretne postacie. Sztuka jest o świecie, który oddaje władzę tego typu osobnikom, a nieżyjący król jest bardziej Janem Pawłem II niż Lechem Kaczyńskim.

Nie zmienia to wybuchowego potencjału „Bezkrólewia", który szydzi z porządku politycznego III RP pod rządami Tuska. Tym bardziej zainteresować powinien polskie teatry i krytykę rytualnie narzekającą na marazm polskiej dramaturgii. Jednak na spektaklu nie pojawił się żaden z zaproszonych dyrektorów teatru, a krytycy milczą o „Bezkrólewiu" jak zaklęci.

Reklama
Reklama

Aktor i reżyser Redbad Klijnstra, który wyreżyserował i zagrał w „Bezkrólewiu", dziwi się – może z powodu holenderskich korzeni – zmowie milczenia i temu, że aby zorganizować publiczne czytanie „Bezkrólewia", trzeba było pomocy prywatnego Klubu Ronina. Lęk przed wystawieniem dramatu krytycznego wobec politycznego status quo w świecie, który na co dzień odmienia bez końca słowa „wolność" i „bunt", jest najlepszym komentarzem do jego stanu.

Teatr
„Gaśnica Brauna" w rekonstrukcji procesu mordercy prezydenta Narutowicza
Teatr
„Tkocze” Mai Kleczewskiej z Grand Prix Boskiej Komedii
Teatr
Nie żyje Piotr Cieplak, reżyser m. in. „Nart Ojca Świętego" Jerzego Pilcha
Teatr
Florentina Holzinger na początek Festiwalu Boska Komedia w Krakowie
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Teatr
Michał Merczyński: nowy spektakl Warlikowskiego i debiut Komasy w Nowym Teatrze
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama